[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozmawialiśmy o takim czymś, wylądowałam w sabacie.
-Naturi nie lubią przyjmować ofert-powiedziałam.-Poza tym, Rowe kręci się
wokół miasta z włanym zespołem osobistych rekrutów. Jedyne czym się interesują, to
schwytanie mnie w swoje łapy, by móc oddać mnie Aurorze. On z nikim nie będzie
zawierać transakcji. Przynajmniej mam nadzieję że nie.
-Razej nie.-zgodził się Valerio.
-Dzięki.-mruknęłam, ale zwróciłam uwagę na nasz problem. Czubkiem zdartego,
czarnego buta odwróciłam Ferko na plecy, tak że leżał teraz niezgrabnie, z jedną ręką
uwięzioną pod ciałem. Z kącika jego ust spływała krew i kapała na topniejący śnieg.-Co z
czarodziejem?
-Prawdopodobnie jest to Clarion.-stwierdził Valerio.
-Clarion? Obawiam się że nigdy o nim nie słyszałam.
-Sprawił mi kilka problemów w Wiedniu. Jest potężnym czarodziejem który
mieszka w Budapeszcie, ale kręci się wokół innych dużych miast dookoła Budapesztu,
chcąc rozszerzyć zasięg swojej... domeny.-powiedział Valerio, walcząc o odpowiednie
słowa.
Czarnoksiężnicy i czarownice nie byli znani z posiadania domen. Mają tendencję
do tego że co jakiś czas osiedlają się w centralnych miejescach i zarządzają tylko tym
regionem, dopóki nie umrą, znudzą się, lub zostanął pokonani przez kogoś
potężniejszego. Nie mają zwolenników i sługusów tak jak nocni wędrowcy i wilkolaki. I
nie próbowali poszerzać zasięgu swojego terytorium. To nie brzmiało dobrze, ale
wyjaśniało czemu Valerio był zainteresowany wycieczką do Budapesztu. To była sznasa
by przechwycić swojego przykrego sąsiada, prawdopodobnie strasząc go nową lokacją,
jeśli nie po prostu śmiercią.
-Więc sądzisz że Clarion pracuje z nocnymi wędrowcami i wilkołakami?-zapytał
Danaus.
Valerio wzruszył niezobowiązująco ramionami .-Możliwe. Masz na niego dobre
spojrzenie?
-Nie, wcale. Wystarczy powiedzieć niejasny konutur w ciemnościach.-Danaus
wlożył ręce do kieszeni swojego długiego skórzanego płaszcza, i skrzywił się do
wampira.-W pokoju hotelowym byłem zbyt zajęty odciąganiem wilkołaków od miejsca w
którym myślałem że jest Mira. Mogłem tylko poczuć moc w powietrzu, oznaczającą że
jest czarodziejem.
-W drodze do Veyrona tylko rzuciłam okiem na postać na dachu. Brak danych.-
przyznałam, z niemałą frustracją.- A istnieją jakieś szanse że jest więcej potężnych
czarnoksiężników w regionie?
-Niestety całkiem spore.-stwierdził Valerio, powodując moje warknięcie. Czułam
się jak na ruchomych piaskach. Z każdym ruchem, bardziej zagłębiałam się w to rosnące
szaleństwo, które przenikało każdy centymetr nadprzyrodzonej części Budapesztu.
Poważnie zaczynałam tęsknić za Savannah... daleko od Veyrona, jego zastraszania, no i
schematów Macaire, które musiałam jeszcze rozszyfrować.
-Jak to możliwe?-dopytywał się Danaus.- Nie sądziłem że czarnoksiężnicy i
czarownice grają razem. Są terytorialni. Nawet bardziej niż wilkołaki i nocni wędrowcy.
-To prawda, ale jednak zdaje się że znalezli kogoś z kim można się łatwo
dogadać. Spotkałem Clarion tylko kilka razy, w ciągu ostatnich lat, ale słyszałem że nie
działa sam. Jest jeszcze jeden użytkownik magii z którym kojarzy się Budapeszt. Niestety
jeszcze nie wiem czy to czarodziej czy czarownica. Nie mogę ocenić siły tej istoty, ale
domyślam się że ona lub on, jest tak samo potężny jak Clarion, więc nie będzie chciał się
z nim męczyć.
-Masz na myśli że albo zabiłby tego człowieka, albo naciskał do momentu aż nie
wygoniłby jego lub jej z Budapesztu.
-Prawda.
-Więc jaki będzie nasz następny krok? Mamy iść po Veyrona?-zapytał Danaus.-
Nie trzeba być naukowcem żeby wiedzieć że wkrótce kogoś za tobą wyśle.-dodał,
wykrzywiając usta.-Sama oczekiwałaś że wyśle po ciebie kilku ludzi.
-Tak ale problem polega na tym że spodziewałam się że wyśle ludzi z bronią i
drewnianymi kołkami, a nie sforę wilkołaków z czarnoksiężnikiem w roli obstawy. To
sprawia że jest to jeszcze bardziej skomplikowana sprawa, panie Naukowiec.-
powiedziałam, nie dbając o to jak bardzo wydawałam się złośliwa. Wszyscy byliśmy tak
bardzo sfrustrowani Veyronem i jego sługusami, że nie zajeliśmy się problemem naturi,
dla którego zostaliśmy tu wysłani. Tej nocy pozwolę prześlizgnąć się Rowe przez palce,
ale nie odpuszczę temu jedookiemu naturi. Nie stanę znów przed Aurorą, chyba że
miałabym dać nam przewagę, która w końcu wykończy królową naturi. W międzyczasie
muszę zająć się Rowe, by nie stał za moimi plecami z nożem w ręku.
-Najpierw musimy zrozumieć strukturę władzy w Budapeszcie.-Valerio zręcznie
owinął ciemno czerwony szalik wokół szyi, prezentując takie same umiejętności jak przy
wiązaniu krawatu kilka wieków temu, tuż przed udziałem w balach i przyjęciach, które
wypełniały nasze wspólne wieczory w Europie.-Jeśli nie będziemy ostrożni, możemy
zabić zwyklego pionka, który pozostawi większość struktury nienaruszonej i narazi nas
na odwet.
-Zgadzam się. Musimy być pewni wszystkich, zanim wyjedziemy z Budapesztu.-
powiedziałam, uśmiechając się na to, jaką wagę przywiązywał do szalika. Valerio
wzruszył ramionami, niewzruszony tym że mu dokuczałam.
Danaus skrzywił się do nas, zdecydowanie nie rozpraszając się.-Czy to może być
to co Macaire przez cały czas planował? Dlaczego jest teraz tutaj? Jeśli mamy zniszczyć
potężnych graczy z Budapesztu, pozostanie możliwość że on z tego skorzysta i przejmie
miasto.
-Wątpię że to jest jego plan. Woli trzymać się blisko Wenecji.-odpowiedziałam.
Valerio sięgnąłdo kieszeni i wyjął parę elastycznych skórzanych rękawić, które
zaczą naciągać na dłonie. -Poza tym mira zepsuła ten plan, stwirdzając że Budapeszt, jest
jej. Może tak naprawdę tego nie chce, ale teraz jest strażniczką tej domeny. Jako opiekun,
jej obowiązkiem jest pozbycie się starych zarządzeń.
-Co ty oczywiście popierasz.-zadrwił Danaus.-A mimo że Budapeszt jest tak
blisko Wiednia, będziesz miał pewność że Mira nie będzie naruszać twojego terytorium.
-Sprawiłeś że fatalnie zabrzmiało to że pochwalam nowy nabytek Miry.
Oczywiście cieszę się, że znowu będę miał ją pod ręką.-Valerio przerwał i zmrużył
ciemne oczy, patrząc na łowcę. Niegrzeczny uśmiech pojawił się na jego wargach.- Ja i
Mira mamy długą historię. Miło by było jeszcze raz ją powtórzyć.
Danaus zrobił krok do przodu, a jego ręka opadła na pas, a wiedziałam że trzyma
tam swoją kolekcję noży. Valerio zadrwił z niego, wiedząc jak bardzo mógł przycisnąć
Danausa. Nie miałam wątpliwości że również sprawdzał jak daleko zaszedł mój związek
z łowcą. Starożytny nocny wędrowiec uśmiechnął się do łowcy, ja jego kły wystawały
spod górnej wargi. Nie miałam czasu na tą bójkę. Musieliśmy znalezć Clarion.
-Dosyć!-krzyknęłam, kładąc ręce na torsie Danausa i Valeria.- Muszę znalezć
Clarion. Masz jakiś pomysł?
Valerio położył dłoń na mojej, delikatnie gładząc moje palce by jeszcze bardziej
zdenerwować Danausa. Chciałam walnąć go pięśćią w szczękę, ale zamiast tego
popchnęłam go. Valerio po prostu tam stał, uśmiechając się do mnie.-Kawiarnia która
nazywa się Gerbeaud Cukrszda-powiedział.- Od wieków leży w centralnej części Pest,
pomiędzy mostem Chain, a mostem Elizabeth. Każdy taksówkarz powinien być w stanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    William Shatner Tek War 05 Tek Secret
    Cykl Pan Samochodzik (05) Niesamowity dwĂłr Zbigniew Nienacki
    Lloyd Alexander Chronicles of Prydain 05 The High King
    Feasey Steve Wilkołak 05 Inwazja zombie
    05. Thorpe Kay Uwodzicielka z Barbadosu
    Barbara McCauley Osiem lat i osiem dni Sekrety 15
    Liu Marjorie M. Maxime Kiss Tom 2 Wołanie z Mroku
    Kyle Mills Nieuchwytny
    Armando Torres Encounters with the Nagual. Conversations with Carlos Castaneda
    543 DUO Paul Sandra W mocy eliksiru
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl