[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapytałem szeptem. Trafiliśmy do Tworek czy co?
Czasami nie ma się wyboru westchnął Pan Samochodzik.
A tak właściwie to skąd ich pan wytrzasnął?
Drogi Pawle, oni sami mnie kiedyś znalezli.
Do pokoju weszli dwaj młodzieńcy lat około dwudziestu. Ubrani byli także
w oficerskie mundury.
Andriej przedstawił się pierwszy z nich.
Fadiej dodał drugi podając nam rękę. Oczywiście w dowodach co innego,
ale to nasze rosyjskie pseudonimy.
Nie jesteście Rosjanami? zdziwiłem się.
Nie z pochodzenia, ale z wyboru powiedział dobitnie ten pierwszy.
Zauroczeni cudowną kulturą carskiej Rosji podjęliśmy jako pierwsi w tym kraju
trud autorusyfikacji! Kiedyś będą o nas pisali w podręcznikach...
Aha zgodził się szef. Potrzebujemy panów dogłębnej wiedzy historycznej.
Zachęcili nas, żebyśmy usiedli. Zapadliśmy w głębokie wygodne fotele.
Przedrewolucyjne sprężyny delikatnie zaskrzypiały. Weszła dziewczyna w ludowym
stroju mazowieckim i nalała nam herbaty. Byłem gotów przyjąć zakład, że rumieńce na
jej policzkach powstały dzięki zastosowaniu soku z buraków.
Fadej widząc moje zdumienie pośpieszył z wyjaśnieniami.
Postaraliśmy się w miarę możliwości odtworzyć na tej niewielkiej przestrzeni
klimat dawnego imperium. Nawet służącą mamy jak Pan Bóg przykazał ze wsi...
Całkiem im mózgi poprało wyjaśniła dziewczyna. Ja to robię tylko po to,
żeby dorobić do stypendium po czym zniknęła.
Nieważne Andriej machnął ręką. A więc co was sprowadza?
Mamy skomplikowany problem historyczny wyjaśnił szef. Ale nie wiem, czy
28
możliwości panów...
Fadiej aż się zachłysnął powietrzem.
Jesteśmy najwybitniejszymi historykami carskiej Rosji. Ta epoka nie ma dla nas
tajemnic.
To my odnalezliśmy rękopisy Barka w Bank of England rzucił Andriej. Jako
pierwsi opublikowaliśmy raporty belgijskich analityków dotyczące reform Stołypina.
Szef uniósł dłonie w uspokajającym geście.
Szukamy informacji dotyczących żołnierza J. A. Mitrofanowa. Służył w Warszawie
lub jej okolicach w 1909 roku.
Zafrasowali się, a potem Fadej zaczął stukać w klawiaturę komputera. Po chwili
wywołał jakiś spis i studiował go dłuższą chwilę.
Nie mamy tu takiego powiedział w zadumie. Ale spisy są bardzo
niekompletne i wiele ksiąg pułkowych poginęło. A w jakim celu jest wam potrzebny?
Usiłujemy zidentyfikować to miejsce pan Tomasz rozwinął rulon z wydrukiem
zdjęcia.
Zamyślili się nad nim. Pożerali go przez chwilę wzrokiem, a potem jak na komendę
sięgnęli po silne szkła powiększające. Badali płachtę cal po calu. Wreszcie zakończyli
oględziny. Wymienili cicho kilka uwag.
To korytarz stanowiący część systemu chodników minerskich powiedział
Andriej. Pochodzi najpózniej z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Skąd tak dokładne informacje? zapytałem zdumiony.
Och, to proste wskazał długopisem. To na ścianie to zaczep solidnego
zawiasu.
A tu ciągnie się rząd otworów strzałowych pokazał jego towarzysz.
W razie konieczności wysadzania tego odcinka w powietrze zamknięto by drzwi
i zabezpieczono workami z piaskiem, aby wybuch ich nie uszkodził...
Chwileczkę zaprotestowałem. Co to są chodniki minerskie, bo chyba nie
służą do podkładania min na pole od spodu?
Zarechotali zgodnie.
Poczynając od póznego średniowiecza zdobycie twierdz stało się stosunkowo
łatwe powiedział Fadiej. Opodal umocnienia ustawiało się baterię armat, które tak
długo biły w mur, aż powstał solidny wyłom, wówczas żołnierze rzucali się do środka.
Armaty oblężnicze, jeśli zostały solidnie oszańcowane, było bardzo trudno
zniszczyć poprzez ostrzał z fortu. Jednocześnie ich zasięg był doprawdy niewielki,
kilkadziesiąt, rzadko ponad sto metrów.
Dla likwidacji stanowisk wroga drążono więc z twierdzy długie podkopy i po
znalezieniu się pod pozycją przeciwnika wysadzano ją w powietrze.
Oczywiście oblegający, jeśli wiedzieli o tego typu pracach, drążyli tunele
29
kontrminerskie i starali się wysadzić w powietrze pracujących nad nimi saperów.
W XIX wieku budując twierdzę od razu kopano promieniście rozchodzące
się wokół niej korytarze minerskie. Ponieważ były ceglane, w ścianach w obawie, że
wrogowie mogliby się do nich dostać, pozostawiano od razu podczas budowy tego typu
otwory strzałowe puknął wskaznikiem w fotografię. W razie czego wystarczyło
parę lasek dynamitu, nie, przepraszam, dynamit został wynaleziony pózniej.
Trochę prochu podpowiedziałem.
Na przykład zgodził się natychmiast. A potem łup i kawałek tunelu siada.
Rozumiem mruknąłem. Czyli przeszukać musimy wszystkie forty otaczające
pierścieniem Warszawę: Mokotów, Okęcie, Bliznę, Służew...
Zamachali obaj gwałtownie rękami.
Nie, zupełnie nie.
Dlaczego nie? zdziwiłem się. Jest ich kilkanaście, a leżą na peryferiach
miasta...
Twierdza Warszawa, której elementem składowym są te porzucone obecnie forty
została założona dopiero w latach osiemdziesiątych XIX wieku powiedział Fadiej.
To dlaczego nie mamy prowadzić tam poszukiwań? zdziwił się szef.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]