[ Pobierz całość w formacie PDF ]
substancji.
Pewne zachowania nie odpowiadają kobiecie, która lubi udawać
wielkiego bobaska przyssanego do ogromnych rozmiarów cycka.
Trudno byłoby powiedzieć, że jestem osobą, która dominuje nad
innymi czy to moralnie - nigdy nie usiłowałam kierować jakimś
mężczyzną - czy to seksualnie - podczas tych perwersyjnych
scenek, które reżyserowałam, to nie ja trzymałam w ręku pejcz. I
miałam nie lada kłopoty, kiedy trzeba było dać komuś w twarz!
Mężczyzna będący moim partnerem w czasie spotkań w okolicy
Gare de l'Est nie zadowalał się samym lizaniem mojej szpary, ale
-składając buzię w ciup - domagał się wymierzania mu
policzków. Nie pamiętam słów, których wówczas używał, wiem
natomiast, że w tych okolicznościach zwykł był nazywać mnie
swoją królową", co oczywiście uważałam za śmieszne.
Patrzyłam, jak wyciąga szyję, i coś mnie odrzucało od tej twarzy,
której rysy łagodniały w oczekiwaniu, a wilgotne wargi
wyglądały tak jak u drobnego pijaczka, który zrobił sobie wąsy,
opróżniając ostatnią szklaneczkę. Nie pomagało mi to
jednak bić wystarczająco mocno. Wkładałam w to wiele wysiłku,
niestety nie udawało mi się go naprawdę zadowolić. Biłam z
jednej strony i na odlew, ale obawa, że go skaleczę
pierścionkiem, hamowała zamach. Innym razem próbowałam
najpierw jedną ręką, potem drugą, sądząc, że każdy następny gest
będzie odważ-niejszy, ale wtedy z trudem utrzymywałam
równowagę, pośladki bowiem opierałam na samym brzegu łóżka
czy fotela, co sprawiało, że niewygodnie mi było okładać głowę,
która znajdowała się pomiędzy moimi udami. No i wreszcie nie
miałam do tego przekonania. Paradoksalnie, jestem pewna, że
gdyby i on nie okazywał zbytniego zaangażowania, gdyby swoją
prośbę okrasił odrobiną humoru czy też czynił to z taką natar-
czywością, że mogłoby to wyglądać na komedię, o wiele łatwiej
by mi przyszło włączyć się do tej gry, dałabym się na to nabrać i
biłabym solidnie.
Widząc mój brak ochoty, nigdy nie nalegał i nie wiem, czy
kiedykolwiek, z innymi kobietami, posunął się dalej w swym
masochizmie. W moim przypadku sekwencje z policzkowaniem
towarzyszyły odwlekaniu terminu następnej randki, co
charakteryzowało nasze rzadkie i przypadkowe spotkania. Jak już
wspomniałam, przychodziłam na spotkanie bardzo spragniona.
Od pierwszych pocałunków prosto w usta, od pierwszych chwil,
gdy jego ramiona sunęły do góry pod moim ubraniem, rozkosz
była bardzo gwałtowna. Następnie pieszczoty podsycały
pożądanie do tego stopnia, że stawało się niemal nie do
zniesienia. Lecz gdy przychodził wreszcie moment penetracji,
rozluzniałam się, słabło napięcie. Nie umiałam zbyt długo
czekać.
Prawdopodobnie tak właśnie pojmowałam cykl pożądania -
uznawałam pieszczoty ustami za preludium, musiałam
impasować przy kopulacji, wziąć odstęp pomiędzy dwoma
spotkaniami za upojne echo pieszczot i spojrzeć prawdzie w
oczy: fermatę stanowiła chwila, gdy otworzywszy mi drzwi, nie
mówiąc nawet dzień dobry czy dobry wieczór, jeszcze w
płaszczu, mężczyzna gwałtownie przyciskał mnie do siebie. W
tym przypadku, perfekcjonistka, jaką jestem, nie nagięłaby się
jak uczennica do przykrej nauki sztuki policzkowania lub
wykorzystałaby ją w praktyce jak wszystkie drobne zabiegi
wstępne, umizgi i obcałowywania, którym się oddajemy, nawet o
nich nie myśląc.
Skoro już mowa o dominacji, wolę dosiadać okrakiem
mężczyznę leżącego na wznak. Pozycja ta nie ogranicza udziału
w grze żadnego z partnerów. Gdy byłam bardzo młoda, mówiłam
rezolutnie, że jest to pozycja wieży Eiffla". Jak gdyby wieża
stanęła okrakiem nad Sekwaną, ta zaś stałaby się potokiem, który,
kołysząc się, unosi ją do góry. Ruch tłoka, z góry na dół, pośladki
powodują lekki suchy plask za każdym razem, gdy uderzają o uda
mężczyzny; ruch okrężny jak początek tańca brzucha,
najspokojniejszy, wykonywany, by odpocząć lub po prostu dla
fantazji; kołysanie w przód i w tył, ruch najszybszy i w moim
przypadku dostarczający największej rozkoszy - wszystko to
znam niemal równie dobrze jak fellację. Podobnie jak w trakcie
jej wykonywania, teraz także kobieta kontroluje czas trwania
stosunku i jego rytm, co ma podwójną zaletę: penis działa
bezpośrednio w cipie, a ciało pokazuje się pod korzystnym
kątem, gdy spoj-
rzenie mężczyzny biegnie po ukosie od dołu. Poza tym
przyjemnie jest słyszeć od czasu do czasu: Ale mnie pieprzysz...
jak ty mnie dobrze pieprzysz!", i przesuwać się po penisie tam i z
powrotem jak dobrze naoliwione etui. Jeśli zamknę oczy, to przy
mojej łatwości pobudzania wyobrazni od razu widzę w sobie ten
niezmiernie gruby i krzepki członek, wypełniający dokładnie
wklęsłość, która mnie samej wydaje się rozszerzona do
wymiarów mojego torsu i z której tak dokładnie usunięto
powietrze, że ścianki idealnie przylegają do obiektu. Jest to
również jedna z tych pozycji, w której można, zaciskając mięśnie
pochwy, najlepiej wykonywać lekkie naciski na ów obiekt. Daje
się w ten sposób partnerowi do zrozumienia, że jednak się o nim
myśli, podczas gdy samej korzysta się bez ograniczeń z tego, co
do niego należy.
Wszystkie te manewry są niemożliwe do wykonania, kiedy
kobieta, siedząc okrakiem na mężczyznie, ma zajętą cipę,
podczas gdy jej tyłek odchyla się, pozwalając na penetrację
drugiemu facetowi. Dwaj przyjaciele, którzy mnie kiedyś w ten
sposób pieprzyli, twierdzili pózniej, że poprzez moje wnętrzności
czuli nawzajem swoje członki, i że było to wyjątkowo pod-
niecające doznanie. Zawsze jedynie w połowie wierzyłam ich
zapewnieniom. Dla mnie pozycje mniej lub bardziej
akrobatyczne, albo takie, które ograniczają ruchy - jak w tym
właśnie przypadku - czy wręcz unieruchamiają kochanków, są
ciekawe przede wszystkim ze względu na swój efekt plastyczny.
Zabawiamy się, tworząc grupę - jak to czynili niegdyś modele
pozujący w Akademii Sztuk Pięknych - a rozkoszy
nie podsyca dotyk, tylko obraz ciał dopasowanych do siebie
niczym elementy gry Meccano. Tym razem, wciśnięta między
obu mężczyzn, niewiele widziałam.
Teraz, kiedy kocham się w takiej pozycji, że moje ciało znajduje
się nad partnerem, zwracam baczną uwagę, aby za bardzo nie
pochylać do przodu głowy. Nawet jeśli moja twarz radzi sobie
jakoś z upływającym czasem, to uważam, że traci swoją gęstość,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]