[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zamarło.
Eliveva siedziała skulona i patrzyła.
Ze zdumieniem stwierdziła, że samotny Dolg - duchy były dla niej niewidzialne -
stoi na krańcu cypla i oddaje cześć słońcu. Z ramionami wyciągniętymi ku
wielkiemu światłu, z głową odchyloną w tył tak bardzo, że czarne loki spływały na
plecy.
- Prowadz mnie do mego ojca - prosił.
Zwiatło stało się bardzo intensywne, Eliveva nie była w stanie dłużej na nie
patrzeć.
Kiedy oślepione oczy odzyskały zdolność widzenia, Dolga nie było.
Odszedł, połączył się z wielką całością, był teraz częścią ziemi, morza, nieba,
ognia, życia i śmierci. Był wszędzie i nigdzie.
Dzięki Lilji oraz jej miłości do Strażnika Gorama, Dolg, samotny, poznał w końcu
cel swojej wiecznej, melancholijnej tęsknoty.
Stworzony został ze wszystkiego. I oto teraz wrócił do domu.
23
Znalezli swój nunatak, Lilja i Goram, i ukryli się koło czarnej góry na krańcach
grenlandzkiego lądolodu.
Tak jak przewidywał Strażnik z bazy, możliwe było schowanie tutaj gondoli. Wokół
górskiego szczytu znajdowało się coś w rodzaju wielkiej lodowej fosy i tam można
164
było ukryć pojazd. Goram wprowadził go tak głęboko jak się tylko dało pod lodową
pokrywę. Tam też postanowili przeczekać. Co prawda kusiło ich, by wyjść i
zbadać dokładniej ów nunatak, wspiąć się może na niego, ale zrezygnowali ze
względu na niebezpieczeństwo. Aatwo mogliby zostać odkryci, jeśli jest prawdą,
co mówił Strażnik, że baza została zaatakowana z powietrza.
Goram próbował nawiązać łączność z przyjaciółmi z bazy, ale mu się to nie udało.
Bardzo zmartwieni opadli na swoje siedzenia w gondoli. To straszne, jeśli nie
można nic zrobić, w niczym pomóc. Rozmowa z Faronem potwierdziła to, co już
wiedzieli: %7łe jacyś nieznani ludzie odkryli bazę na Grenlandii i, jak się okazało,
byli wrogo usposobieni.
- Szczerze mówiąc, na Ziemi powinno już być niewielu ludzi, którzy nie zostali
poddani naszej kuracji - mówił Goram. - Nasze ekipy latały przecież nad całym
globem.
- Pamiętaj, że Móri i jego grupa nie zdążyli spryskać krajów w Ameryce
Zrodkowej, zanim stało się nieszczęście - przypomniała Lilja.
- Owszem, chyba masz rację. Poza tym nie wiemy wszystkiego, mogą być
jeszcze terytoria nietknięte. Ale nie ma ich wiele ani nie są chyba zbyt rozległe.
- Myślisz, że dostaniemy za to Pokojową Nagrodę Nobla? - roześmiała się Lilja.
Goram także się roześmiał.
- Powinniśmy. A przynajmniej Madragowie.
- Tak, oni najbardziej zasłużyli na nagrodę.
W tej chwili obok nunataku przeleciał prawie bezszelestnie jakiś samolot.
Popatrzyli na siebie, wstali i wyszli na zewnątrz. Zdążyli zobaczyć jedynie smużkę
dymu wysoko na niebie.
- Nie widzieli nas - stwierdził Goram. - Lecieli od strony bazy.
Lilja popatrzyła pytająco.
- To możemy ruszać?
- Nie wiem. Jeszcze trochę poczekamy. Czy musisz być taka czarująca? - dodał.
- Teraz to już sama nie wiem...
165
- Chodz - powiedział krótko.
Położył jej rękę na ramieniu i wprowadził do gondoli, po czym zamknął drzwi.
- Liljo, ja tego nie zniosę - powiedział zdenerwowany.
Patrzyła na niego smutna i zakłopotana.
- Będę cały czas siedziała z tyłu.
- Nie! - zawołał gwałtownie. - Ty potrzebujesz mojej bliskości, przecież widzę,
jesteś blada ze strachu i zmęczenia, potrzebujesz kogoś, z kim mogłabyś
rozmawiać, a ja jestem tu z tobą, tylko że istnieją granice wytrzymałości.
Lilja stała bez ruchu. To jest ten duży, małomówny, należący do elity Strażnik. Stoi
oto przed nią i wypowiada te słowa z rozpalonym wzrokiem i rozpaczą w głosie.
Jej Goram, o którym ona śni od chwili, gdy spotkali się po raz pierwszy i który
sprawiał wrażenie całkowicie nieosiągalnego. Chociaż wszystkie znaki mówiły coś
całkiem innego, ona jednak nie miała odwagi w nie wierzyć.
Nieświadomie zbliżyła się do niego odrobinkę, uczyniła to z przejęcia, dlatego, że
zbierało jej się na płacz, i z długotrwałej tęsknoty właśnie za tym, co nieosiągalne.
Goram to dostrzegł i w następnej sekundzie utonęła w jego ramionach. Były silne i
spokojne, obejmowały ją mocno, bardzo mocno, słyszała, że on coś mamrocze,
że jego przełożony może się wynosi., gdzie pieprz rośnie, i że cala reguła
elitarnych Strażników służy jedynie do dręczenia ludzi i że teraz on ma to
wszystko w nosie.
Wiedziała jednak, że Goram cierpi z powodu zła mania ślubów. Chciała
protestować, chciała go ostrzec, żeby nie robił nic, czego by pózniej mógł ża-
łować,, ale nie zdążyła powiedzieć ani słowa, nagle bowiem jego spragnione
wargi zamknęły jej usta i biedna, stęskniona Lilja zapomniała o wszystkim.
Wydała z siebie tylko zdławiony jęk, nie miało to jednak nic wspólnego z
jakimkolwiek ostrzeżeniem.
Teraz zemdleję, myślała oszołomiona. Ale czuła się tak niewypowiedzianie słodko,
cudownie, taka była podniecona, pełna oczekiwania, że w końcu zapomniała o
wszelkiej ostrożności.
166
Goram bardzo wolno wypuszczał ją z objęć, potem odsunął ją odrobinę od siebie i
przyglądał się jej najszczęśliwszymi oczyma na świecie. Lilja wiedziała, że jej
twarz jest odbiciem miłości malującej się na jego twarzy.
- Taka chwila warta jest wszystkiego - westchnął Goram. - Potem mogę już
ponieść karę.
- Czy ty musisz tyle mówić? Przecież nie zrobiliśmy nic złego, w ogóle nic nie
zrobiliśmy.
- Nie, ale też nic więcej wydarzyć się nie może! Chcę ci jednak powiedzieć, że to
było... najlepsze, co kiedykolwiek przeżyłem.
Nie mógł sobie zakazać, musiał pocałować ją jeszcze raz.
Tym razem trwało to dłużej. Niebezpiecznie długo. Nagle Goram uwolnił się z jej
objęć i wybiegł na dwór.
Lilja starała się opanować. Bardzo dobrze go rozumiała, sama miała wielką
ochotę się ochłodzić.
Potykając się, wyszła na polarne powietrze. Goram był daleko, widziała go między
brązowoczarnymi kamieniami u podnóża nunataku. Wyglądał na bardzo
wzburzonego, chodził tam i z powrotem, jakby nie wiedział, co robi.
Lilja czuła się urażona. Wierzyła, że Goram zerwał z tą głupią obietnicą, ale ktoś
taki obowiązkowy, dotrzymujący danego słowa jak on, widocznie nie był w stanie
tak postąpić. To głupie, głupie, głupie!
Zaciśniętą pięścią tłukła w bok gondoli, jakby chciała przypieczętować swoje
słowa.
Nagle zamarła. Goram zniknął jej z oczu, ale było coś... w powietrzu? Czy w
pobliżu niej?
Słońce świeciło jej w oczy, więc nic nie widziała, miała wrażenie, że coś tu jest,
albo ktoś...
Kiedy coś dotknęło jej policzka, Lilja podskoczyła, ale nie ze strachu. Poczuła
jakby łagodny powiew wiatru, choć przecież tutaj, pod tym lodowym dachem, było
zacisznie.
167 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Millet Catherine Ĺťycie seksualne Catherine M ( 18)
    18. ch 17(343 360) BODY DEFENSES, IMMUNITY, AND VACCINES
    Millet Catcherine Ĺťycie seksualne Catherine M ( 18)
    Animorphs 18 The Decision
    Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 01 Wielkie Wrota
    Sandemo Margit Tajemnica czarnych rycerzy 01 Znak
    Najpiękniejsze opowieści 02 Przeznaczenie Margit Sandemo
    Sandemo Margit Światełko na wrzosowisku (historyczny)
    Sandemo_Margit_30_W_cieniu_podejrzeń
    Dav
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl