[ Pobierz całość w formacie PDF ]

policzek, podniosła swoje ubrania i wyszła. Jedyne, co po niej zostało, to ręcznik leżący
na podłodze.
Guy usiadł na łóżku. Amber jednocześnie zaciekawiała go i zirytowała. Była ulu-
bienicą mediów, dziewczyną od imprez i zabaw, a równocześnie kimś bardzo interesują-
cym i pełnym zalet. Gdyby jego życie w tej chwili nie było zaburzone, na pewno chciał-
by, aby połączyło ich coś więcej. I na pewno dopilnowałby, żeby wszystko potoczyło się
wolniej.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Amber wróciła do swojego pokoju. Była okryta szlafrokiem Guya, którego lekko
cytrusowy zapach sprawiał, że miała wrażenie, jakby wciąż leżała w jego ramionach.
Wzdrygnęła się. Od kiedy potrzebny jej był mężczyzna, żeby mogła się czuć do-
brze i bezpiecznie? Nikt nigdy nie grał przy niej takiej roli i wiedziała, że tego nie po-
trzebuje. Jednak Guy był nietuzinkowym mężczyzną i właśnie to ją do niego ciągnęło.
A ona? Ona była dziewczyną, z którą faceci chcą spędzać noce, ale nigdy się wią-
zać. Zdawała sobie z tego sprawę i nie było jej przykro, ponieważ ona sama wcale nie
chciała małżeństwa i stateczności.
Chłodny prysznic rozwiał jej ponure myśli. Amber szybko się wyszykowała i ze-
szła do ogrodu na śniadanie. Wszyscy siedzieli już przy stole. Miała nadzieję, że nikt nie
zapyta, dlaczego tak szybko opuściła przyjęcie. Jeśli padnie takie pytanie, odpowie na
nie, uśmiechając się tajemniczo. Uśmiechem można zawojować świat, a co dopiero zbyć
tak banalne pytanie.
- Całkowicie nas zaskoczyłaś. Dałabym sobie głowę uciąć, że tylko ty wytrzymasz
do końca i jako ostatnia zejdziesz z parkietu. Co się z tobą wczoraj stało? - zapytała Allie
bez cienia wyrzutu.
Ten facet, który tam siedzi przy stole, przytrafił mi się wczoraj, pomyślała Amber,
rzucając przelotne spojrzenie na Guya.
- Bambi? Wszystko w porządku? - dopytywała Allie.
- Trochę mnie głowa boli. Chyba wypiłam za dużo szampana.
- Zniadanie postawi cię na nogi. Chcesz kanapkę z szynką?
- Wolałabym kawałek ciasta. Słodycze są najlepszym lekarstwem na kaca.
- Chyba żartujesz! Nie mów, że na śniadanie jesz ciasto! - wykrzyknął Guy z nie-
dowierzaniem.
- Uwierz mi, że po kanapkach z kremem czekoladowym albo torcie pavlova bę-
dziesz się czuł jak młody bóg. Kto nigdy nie jadł słodkości na śniadanie, nie wie, co to
życie!
R
L
T
- W takim razie wszyscy, jak tu siedzimy, jesteśmy truposzami - odparł Guy, roz-
kładając ręce w bezradnym geście.
- Mów za siebie. Tak czy siak, idę po kawę.
- Tutaj stoi dzbanek z kawą - odparł Guy i przesunął się, robiąc jej miejsce przy
stole.
Bez słowa usiadła obok niego, a on sięgnął po czysty kubek i zaczął nalewać do
niego kawę.
- Nie wiem, jaką lubisz, więc sama sobie posłódz i dolej mleka - powiedział, poda-
jąc jej kubek.
Wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Na serio na śniadanie jesz słodycze? - zapytał Guy.
- Amber nawet menu czyta od tyłu - odpowiedziała Allie. - Kiedyś poszłyśmy ra-
zem na obiad, żeby omówić szczegóły pewnego przyjęcia. Zajęta rozmową nie słucha-
łam, co Amber zamawia, i poprosiłam o to samo. Podano nam dwa desery i żadnego
głównego dania.
- Nic na to nie poradzę, że jestem łasuchem! - odpowiedziała Amber ze śmiechem.
- Co z ciebie za łasuch, skoro nie słodzisz kawy? To się wzajemnie wyklucza -
skwitował Guy.
Gdy podszedł kelner, aby położyć na stole tacę z kanapkami, Guy odezwał się do
niego po francusku. Amber miała nadzieję, że nie zamówił dla niej zupy cebulowej.
Po chwili kelner wrócił i postawił przed nią ciasto cytrynowe i dzbanuszek ze
śmietanką. Guy milczał i tylko lekko przymrużył oczy. Był pewien, że Amber blefuje,
jednak ona obficie polała ciasto śmietanką i zjadła wszystko ze smakiem. Jego była żona
nigdy nie jadała słodyczy, nie wspominając o tłuszczu, którego każdy spożyty gram mu-
siała potem odchorować. Tymczasem Amber czerpała z jedzenia prawdziwą przyjem-
ność.
Guy zaczął postrzegać Amber jako osobę, w której harmonijnie występowały obok
siebie cechy uważane powszechnie za przeciwne. Potrafiła bawić się wszystkim, impre-
zować, błyszczeć, a jednocześnie walczyć o ważną sprawę, jaką było pomaganie innym.
Niewątpliwie istniało takie oblicze Amber, o którym świat nie miał pojęcia.
R
L
T
I te niesamowite buty! Gdy zobaczył ją przed chwilą, idącą przez ogród w różo-
wych błyszczących szpilkach, miał ochotę wstać od stołu i porwać ją prosto do swojego
łóżka. Nie wierzył, że uda mu się zachować spokój i równowagę umysłu przez kilka naj-
bliższych dni.
Do diabła! Czy życie z Verą niczego go nie nauczyło? Najwyrazniej nie, skoro po-
ciąga mnie kobieta z tego samego świata, pomyślał.
Guy nigdy do tego świata nie pasował. Nie lubił pokazów mody, premier filmo-
wych i luksusowych bankietów. Nie cierpiał spoglądać na swoje życie opisane drobia- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Jameson Bronwyn Gorący Romans Duo 933 Bezcenny dar
    Millet Catherine Ĺťycie seksualne Catherine M ( 18)
    GR862. DUO Galitz Cathleen Duma i namiętność
    543 DUO Paul Sandra W mocy eliksiru
    531. DUO Lewis Jennifer Przyjęcie w Singapurze
    M315. (Duo) Anderson Caroline Romantyczny sąsiad
    0600. DUO Oliver Anne Romans na F
    Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 01 Wielkie Wrota
    Diana Wynne Jones Światy Chrestomanciego II Tydzień Czarów (5)
    Debbie Macomber śąona z ogśÂ‚oszenia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl