[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pustym mieszkaniu i do końca życia opłakiwała jej stratę. Mogę zrobić coś dużo
ważniejszego: ze względu na pamięć o niej zadbać o moich bliskich. Okazać nie
tylko słowami, że ich kocham. Zanim będzie za pózno.
Gdzieś w mroku otaczającym stare siedlisko ponure wycie kojota odbijało
się niemilknącym echem od skalistych górskich szczytów. Ten złowrogi odgłos
spowodował, że Bryce poczuł przypływ lęku. Czy mógł spokojnie wyjechać,
zostawiając Gillian samą ze starym ojcem na tym pustkowiu? Podniósł się z
fotela i zaczął przemierzać salon niespokojnymi krokami.
- Jutro rano wyjeżdżam - powiedział głośno, bardziej do siebie niż do
Gillian, która odprowadziła ojca do sypialni i teraz siedziała z kubkiem
gorącego grogu w ręku, zapatrzona w ogień. - Problem przyszłości rancza i
opieki nad ojcem jest już rozwiązany, nie ma powodu, żebym zostawał dłużej.
- Nie musisz się spieszyć - wtrąciła Gillian.
- Obiecałem Vi i Robbiemu, że razem spędzimy święta. Nie chcę nigdy
więcej złamać obietnicy danej komuś, kogo kocham.
- 87 -
S
R
Kiedy głos mu zadrżał, Gillian zrozumiała, że myślał o tym strasznym
dniu, w którym umarła ich córeczka, a jego przy niej nie było.
- Chciałbym ci coś dać, zanim wyjadę - podjął po chwili, wyjmując spod
choinki małą kopertę, na której wypisał jej imię swoim prostym, energicznym
charakterem pisma.
- Nie trzeba było - zaprotestowała, ale z ciekawością zajrzała do środka.
Bryce przyglądał się ukradkiem jej fascynującej twarzy, na której malował się
wyraz zaintrygowania, i gratulował sobie, że uległ nagłemu impulsowi i
zdecydował się zrobić jej ten prezent. W kopercie znajdowała się wizytówka z
nazwiskiem Carla Hartmanna. Gillian ze zdziwieniem obracała ją w palcach.
Był to jej ulubiony artysta malarz, mający pracownię w Jackson Hole. Gillian
podziwiała jego obrazy, ale żadnego jeszcze nie kupiła. I nic dziwnego; płótna
Hartmanna osiągały ceny willi, w których sprzedaży pośredniczyła.
- Po tym, jak przyszłaś do mnie z wizytą, wysłałem Hartmannowi odbitkę
fotografii, którą widziałaś u mnie w sypialni, z pytaniem, czy zgodziłby się
przenieść tę kompozycję na płótno. Będzie gotowa za parę tygodni. Pamiętaj -
dodał cicho, głosem ochrypłym od nagłego wzruszenia - że tu nie chodzi o
rozdrapywanie ran. To jest pamiątka wszystkich dobrych chwil, które
dzieliliśmy.
Po policzku Gillian spłynęła cicha łza.
Bryce dałby wszystko, żeby móc pochwycić ją w ramiona, przytulić do
serca, ukoić jej ból i ochronić przed nieszczęściami, jakie mógł przynieść los.
Przez jedną, szaloną chwilę wyobraził sobie, że mógłby jednym gestem
przekreślić przeszłość i jednocześnie ją odzyskać.
- Nie masz pojęcia, ile to dla mnie znaczy - powiedziała cicho Gillian,
zaciskając palce na wizytówce.
Nie tak dawno temu była przekonana, że nie mogłaby żyć, codziennie
patrząc na fotografię, która przypominała jej, jak bardzo była kiedyś szczęśliwa.
Dziś już się nie bała wspomnień. Czuła się tak, jakby promień słońca przedarł
- 88 -
S
R
się wreszcie przez gruby całun chmur, który zasnuł jej duszę. Wróciła do domu,
i tutaj właśnie znalazła siłę, żeby się pogodzić z przeszłością. Teraz miała tylko
jedno pragnienie: dzielić cudowną świadomość, że wreszcie dostąpiła od-
kupienia, z mężczyzną, którego odepchnęła w chwili, kiedy powinni byli się
wzajemnie wspierać.
- Nie miałam prawa oskarżać cię o to, że nie byłeś przy mnie, kiedy
Bonnie... - głos jej się załamał. Podeszła do Bryce'a i położyła dłonie na jego
piersi, jakby chciała zaczerpnąć od niego siły konieczne do dokończenia tego,
co miała powiedzieć. - Zespołu nagłej śmierci niemowląt nie da się przewidzieć
- podjęła, powtarzając słowa, które można było wyczytać we wszystkich
publikacjach na temat tego strasznego zjawiska. Jednak rodzicom, którzy stracili
dziecko, trudno było w nie do końca uwierzyć. - Nie mogłeś wiedzieć, co się
stanie. W przeciwnym razie na pewno nie zostawiłbyś mnie i Bonnie samych.
Wiem, że żadna siła nie powstrzymałaby cię przed przybyciem nam z pomocą.
Wybacz mi, że kiedykolwiek sugerowałam co innego. Proszę cię, Bryce,
wybacz mi.
Z piersi Bryce'a wyrwało się westchnienie, które zabrzmiało prawie jak
jęk.
- Ty mnie prosisz, żebym ci wybaczył? - spytał głosem drżącym ze
wzruszenia. - Przecież to ja rozpaczliwie potrzebuję twojego przebaczenia!
Milczała, ale z wyrazu jej twarzy musiał wyczytać wszystko, co chciała
mu powiedzieć, bo wziął ją w ramiona i przycisnął do serca. Bezsilna wobec
potężnej fali pożądania, poddała się uczuciu dojmującej tęsknoty za tym męż-
czyzną. Zarzuciła mu ramiona na szyję i wtuliła się w niego z całej siły. Kiedy
poczuł jej gorące, zmysłowe ciało przy swoim, wszystkie racjonalne argumenty
za zachowaniem wstrzemięzliwości znikły pod wpływem przemożnej siły, która
popychała go ku niej. Ku kobiecie, która była jego żoną. Wyszeptał jakieś
niezrozumiałe słowa, które brzmiały jak zaklęcie, i zmiażdżył ustami jej usta.
Całował ją z dziką zachłannością, aż zmiękła w jego ramionach jak wosk. Z
- 89 -
S
R
przymkniętymi powiekami i rozchylonymi wargami oddała mu pocałunek, a on
przyjął go jak najcenniejszy prezent, który znalazł tego dnia pod choinką.
Wiedziała, że on już nie należy do niej. Miała bolesną świadomość, że
wszystko, czego może od niego oczekiwać, to kilka chwil wspólnie przeżywanej
namiętności. Następnego ranka Bryce wyjedzie, żeby zacząć nowy rozdział
swojego życia. Ale jeśli zechce ofiarować jej tę jedną noc... pozostaną jej
wspomnienia, które do końca życia będzie przechowywać w sercu jak
najcenniejszy skarb.
Spojrzała z bliska w jego oczy, zamglone pożądaniem, i zobaczyła w nich
swoje odbicie. Nigdy nie wydawała się sobie tak piękna. Poczuła przypływ
odwagi i siły. Nagle wiedziała, że zrobi wszystko, żeby jej marzenie się spełniło.
Wsunęła dłonie pod gruby materiał jego swetra i uniosła powoli, centymetr po
centymetrze, gładząc palcami jego skórę, aż wreszcie ściągnęła mu ubranie
przez głowę i przywarła ustami do jego nagiej piersi.
- Gillian - wyszeptał Bryce ochryple, zanurzając twarz w jej włosach.
Zadrżała, słysząc w jego głosie nieujarzmioną żądzę.
W następnej chwili niecierpliwym ruchem zdarł z niej koszulę, a potem
patrzył wygłodniałym wzrokiem, jak Gillian uwalnia piersi z koronkowego
stanika. Były krągłe, pełne i jędrne, jeszcze piękniejsze niż w jego snach. W
łagodnym blasku ognia płonącego w kominku jej gładka skóra zdawała się mieć
barwę miodu.
Nagle oboje poczuli, że nie mają ani sekundy do stracenia. Musieli się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    James Julia Światowe Życie Duo 260 Świat luksusu
    Jameson Bronwyn Gorący Romans Duo 933 Bezcenny dar
    Hardy Kate Światowe Życie Duo 399 Zapach perfum
    McAllister Anne Światowe Życie Duo W blasku fleszy
    543 DUO Paul Sandra W mocy eliksiru
    531. DUO Lewis Jennifer Przyjęcie w Singapurze
    M315. (Duo) Anderson Caroline Romantyczny sąsiad
    0600. DUO Oliver Anne Romans na F
    Dixie Browning Kolory namiętności
    Gold Kristi Namiętny szejk
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl