[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pożytku z tego, że mieszkamy nad morzem.
- Nie mieszkamy tu dla jedzenia - odparła szorstko Maria. - Jestem
pewna, że Jedowi smakuje każde domowe jedzenie.
Pracuje przecież w tak dziwacznych miejscach.
- Jeśli o tym mowa - zaczęła Laura. - Na pewno widzieliście zdjęcia, które
przywiózł. Buduje naprawdę wspaniały most.
Maria i Jefferson popatrzyli na nią zdumieni.
- Jakie zdjęcia? - spytał Jefferson.
- Fotografuje każdą fazę budowy - powiedziała Laura, wyczekując u Jeda
potwierdzenia.
Skinął głową, przyglądając się rodzicom.
- Po co? - spytała Maria.
- Dokumentacja techniczna, ale nie tylko. Fotografuje miejsca, ludzi i
trudne warunki ich pracy. To nie Boston, gdzie wszystko jest w zasięgu ręki.
Setki kilometrów w górę Amazonki, sami muszą zadbać o każde narzędzie lub
puszkę konserw, wszystko muszą przetransportować. Barką, łodzią albo
błotnistymi drogami.
Jefferson słuchał jej i uśmiechnął się lekko.
- 88 -
S
R
- Ludzie pracują tam tysiące kilometrów od domu. Aączność ze światem
zależy od generatora, który dostarcza prąd. Teren jest niebezpieczny, upały, brak
podstawowych wygód. - Laura chciała, by jego rodzice pojęli coś z jego życia.
- Czy to prawda, Jed? - pytała zakłopotana Maria.
- Tak to wygląda - padła odpowiedz.
- Nie miałam pojęcia - popatrzyła na syna, jakby należał do innego
gatunku.
- Miałabyś, gdybyś go zapytała - odparła zirytowana Laura. Ci ludzie
mają wspaniałego syna i nic o nim nie wiedzą.
- Nie rozumiem, dlaczego ludzie robią takie rzeczy - powiedziała Maria.
- Lubię budować - odrzekł Jed. Rzucił Laurze rozbawione spojrzenie. - I
nigdy wcześniej nie miałem tak gorliwego adwokata.
- Robisz rzeczy, które ciebie przetrwają - odpowiedziała.
- Jak granitowe rzezby - wtrącił Jefferson.
- Jed rzezbi w stali - szepnęła Laura.
- Mówisz, jakby to była sztuka. A to tylko most.
- Jest piękny. A skończony będzie jeszcze piękniejszy. Poprosiłam go,
żeby zrobił zdjęcia.
- A to po co? - pytała starsza pani.
- %7łeby je sprzedać, oczywiście. - Nie wiedziała, że to powie. Zaskoczyła
wszystkich. Ale, do cholery, Laura chciała, by jego rodzina zaczęła choć trochę
go szanować. Nie dociera do nich, jak szczególny to człowiek? %7łe robi bardzo
ważne rzeczy?
- Nie wierzę własnym uszom, Lauro - powiedziała Maria. - Jordan tak
długo prosił cię o wystawę, a ty odmawiałaś. A teraz mówisz o wystawieniu
kilku zdjęć? Z placu budowy?
Laura milczała. Chwilowo nie miała argumentów. Nigdy, mimo wielu
kłótni z Jordanem, nie zgodziła się na wystawę.
- Jest pewna różnica - odezwała się w końcu.
- 89 -
S
R
- To znaczy jaka? - Maria nie ustępowała.
- Z fotografiami jest może trochę inaczej - odezwał się Jed, rozładowując
napięcie. - W jej galerii Jordan musiałby konkurować z artystami twojego
formatu. Zdjęcia tymczasem nie mają konkurencji albo prawie nie mają, a te,
jako nowość, byłyby jedyne w swoim rodzaju.
- To nie jest sztuka - protestowała Maria.
- Fotografia może być sztuką. - Laura nie ustępowała. - Może nie dla
kolekcjonerów obrazów, ale mnóstwo ludzi woli fotografię od malarstwa.
- Jed nie jest artystą. Jordan był.
- Mario - powiedziała Laura łagodnie. - Powinnaś zobaczyć te obrazy
jeszcze przed jutrzejszym otwarciem.
- O co właściwie chodzi? - zapytał Jefferson. - Nie po raz pierwszy
prosisz nas o obejrzenie tych obrazów.
- Myślę, że oboje się rozczarujecie. Jordan nie jest tak dobry jak Maria -
odrzekła dyplomatycznie.
- Był utalentowany. Jak tylko ludzie obejrzą tę wystawę, uznanie dla jego
pracy wzrośnie. Miał ogromny potencjał. Nie mogę znieść, że odszedł na
zawsze.
- Mamo - mówił łagodnie Jed - pokładałaś w nim wielkie nadzieje, gdy
był dzieckiem, ale on ich nie spełnił.
- Co ty wiesz o sztuce? Jesteś tylko inżynierem! Zawsze byłeś o niego
zazdrosny, jako dziecko, jako nastolatek i nadal jesteś. Przymilasz się do Laury,
żeby przeciągnąć ją na swoją stronę? Odciągnąć od brata? To się nie uda. Ona
cię natychmiast przejrzy na wylot. Kochała Jordana. On był artystą. Ona
prowadzi galerię. To był doskonały układ.
- Jakie ma to teraz znaczenie? On nie żyje.
- I tobie się teraz wydaje, że w końcu udowodnisz, że jesteś kimś
lepszym? - Maria zaczęła krzyczeć.
- 90 -
S
R
Laura już chciała powiedzieć, że Jed niczego takiego nie musi
udowadniać, ale przezornie przemilczała to. Sytuacja zaczęła wymykać się spod
kontroli i nie chciała jej dodatkowo pogarszać.
- Ostrzegam cię, Lauro, Jed i Jordan cały czas rywalizowali ze sobą. Jeśli
Jed interesuje się tobą, to tylko dlatego, że byłaś z Jordanem - powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    139. Broadrick Annette Bracia z Teksasu 01 Miłość po teksasku
    Barbara McCauley Osiem lat i osiem dni Sekrety 15
    Bingham Lisa Intryga i miłość 25 Kiedy nadciąga noc
    072. Evans Jean Nie odrzucaj mojej miłości
    104. Barton Beverly Powrót miłości
    Taylor Janelle 12 Zbrodnia z miłości
    Cartland Barbara Najpiękniejsze miłoœci 145 Dziewczyna ze snu
    Chmielewska Joanna Lekarstwo na miłość
    Carlisle Kate Gry miłosne
    Glyn Eleonora Ślepa miłość
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl