[ Pobierz całość w formacie PDF ]
droga, biała gołąbko dłużej nie mogę tłumić tego, co od dawna dzieje się w moim sercu. Gdybym został,
musiałoby to wybuchnąć"
Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, spojrzeliśmy więc tylko sobie w oczy i milcząco pożegnali gdy odszedł,
Tom zawarczał delikatnie, polizał mi rękę i pobiegł naprzód miałam oczy pełne gorzkich łez.
129
Erneście, Erneście! Czy mnie nie słyszysz? Czy nie obudzisz się? Popatrz najdroższy, wróciłam, aby ci poczytać
byłam tylko w polu chciałam powiedzieć słońcu dobranoc! Erneście! Czemu mi nie odpowiadasz? Ach! Boże!
James, przynieś światło!
DUCH Z IRTONWOOD
Rozdział I
Pani Charters przybyła do Euston tak wcześnie, że miała dużo czasu do odejścia pociągu do Heton. Jej lokaj obsłużył
ją skrupulatnie i dama z gazetą w ręku usiadła w kącie przedziału.
Nie potrzebujesz czekać, Tomaszu, rzekła. Prawdopodobnie nikt już nie wsiądzie, zresztą to są wagony
korytarzowe.
Tomasz uchylił więc kapelusz i odszedł.
Przed samym jednak sygnałem do odejścia pociągu, jakiś mężczyzna otworzył drzwi i wszedł do przedziału pani
Charters.
Spacerował już dłuższą chwilę wolnym krokiem po peronie, ale pani Charters nie wiedziała, że obserwował jej
pokojówkę i lokaja, oglądnął walizki i upewnił się o kierunku jej podróży. Jechała więc do tej samej miejscowości,
gdzie on, do majątku Irtonwood Manor". Państwo Hardress wydzierżawili na rok od Waltworthsów ten stary,
piękny, romantyczny zamek.
Pełno tu jest duchów, moja kochana pisała Ada Hardress do Estery Charters. Trzeszcząca podłoga, podziemne
korytarze, coś straszy w bibliotece i w kolosalnym cedrowym pokoju, gdzie pokazuje się Biała Pani. Nie ma tu
elektryczności i osoba tak przeczulona, jak ty odniesie mnóstwo wrażeń. Przyjedz koniecznie do nas na Boże
Narodzenie.
Pani Charters zachęcona tym listem przyjęła zaproszenie i teraz w dzień wilii dążyła do Irtonwood.
132
Była to wysoka, szczupła kobieta około trzydziestki. Nie piękna, ale cokolwiek włożyła na siebie, uwydatniało jej
wdzięk. Zwracała uwagę otoczenia jakąś wyjątkową subtelnością.
Algernon Aleksander Charters przeniósł się do wieczności przed trzema laty, zostawiając żonę dobrze materialnie
zabezpieczoną. Niemiły tylko zgrzyt powstał tydzień temu. Oto Estera otrzymała wiadomość od adwokata, że
czekają ją poważne kłopoty, które mogłyby spowodować nawet stratę większej części majątku, jaki zostawił
Algernon Aleksander, gdyby nie znalazła się pewna metryka ślubna. O cały majątek upominał się bowiem potomek
pradziadka, który twierdzi, że Algernon Aleksander używał nieprawnie dziesięć do dwunastu tysięcy funtów
rocznie.
Podobno gdzieś koło 1795 roku bogaty syn Aldermana Chartersa zadowolony, że może się obracać w wyższych
kołach towarzyskich, zawarł w tajemnicy ślub z córką zrujnowanego szlachcica, który nie chciał zgodzić się na to
małżeństwo. Dama ta, żałując owego kroku i uznając pomyłkę, zerwała z mężem wszelkie stosunki i dobrowolnie
porzuciła swego syna, którego narodziny trzymała w tajemnicy. Wyjechała następnie z ojcem do Włoch, gdzie w rok
czy dwa pózniej umarła jako żona włoskiego hrabiego.
Opuszczony bogaty małżonek przyjął widocznie postępowanie szlachcianki dość filozoficznie i całe uczucie przelał
na syna, któremu, pomimo, że ożenił się powtórnie i miał sporo dzieci z drugiego małżeństwa, zapisał prawie cały
majątek.
Dzieci z drugiego małżeństwa widocznie pogodziły się ze swoim losem. Ale teraz jedno z nich wystąpiło z pretensją
i domagało się, aby majątek Johna Chartersa oddano jemu jako przedstawicielowi rodu. Testament bowiem
zastrzegał: Memu prawnemu najstarszemu synowi i jego potomkom imienia jednak nie wymieniono i nie można
było znalezć żadnego dowodu, który by potwierdził pierwsze małżeństwo z lady Mariory Wildacre, z którą testator
miał pierworodnego syna.
Pani Charters, siedząc w pociągu myślała o tych wszystkich sprawach. Nie zapomniała o nich nawet wtedy, gdy
patrzyła na przybysza, który zajął miejsce w jej przedziale. Spostrzegła, że jest szczupłym brunetem o sympatycznej
powierzchowności. Po chwili
130
jednak zdała sobie sprawę, że młody człowiek natarczywie na nią spogląda i czuła, że zmuszona jest spojrzeć mu
prosto w twarz.
Zauważyła, że miał zanadto blisko siebie osadzone oczy, co sprawiało niemiłe uczucie. Z niechęcią odwróciła się
znowu i zatonęła w myślach. Gdzie może być ta metryka ślubna i jakim sposobem można by ją znalezć? dumała.
Wkrótce mężczyzna pochylił się nieco naprzód i z lekkim cudzoziemskim akcentem zwrócił się do towarzyszki
podróży.
Pani jest panią Charters, mam wrażenie? Oboje jedziemy do tego samego miejsca. Czy mogę się przedstawić?
Nazywam się Ambroży Duval. Jestem na wpół Anglikiem.
Uśmiech jego był tak miły, że zapominało się o przykrym wrażeniu, jakie robiły jego oczy.
Pani Charters była światową damą i niełatwo dała się zbić z tropu.
Ukłoniła się uprzejmie, po czym zaczęła się rozmowa, w ciągu której dowiedziała się, że pan Ambroży Duval poznał
Hardressów za granicą, odnowił z nimi niedawno znajomość i jechał teraz do nich na święta.
Znać było na nim światowe obycie, posiadał gładkie maniery i przeskakiwał z wielką swadą towarzyską z jednego
tematu na drugi, co czyniło go pożądanym towarzyszem i miłym gawędziarzem. Zahaczał lekko o różne zajmujące
tematy, aż wreszcie zatrzymał się na angielskiej architekturze.
Pani Hardress mówiła mi, że Irtonwood jest bardzo romantyczną starą miejscowością rzekł wspaniały okaz
stylu Tudor. Ciekawy jestem jak wygląda zamek. Czy zna pani jego historię?
Wcale nie odpowiedziała Estera. Moja przyjaciółka, Ada Hardress, pisała jedynie, że mogę być pewna, iż
zobaczę duchy! Cieszę się z tego, bo nigdy w życiu jeszcze nie widziałam ducha. A pan? Uśmiechnęła się czarująco,
jak zwykle na pół wesoło.
Sir Jerzy Seafield, który wcześniej przybył już do Irtonwood zachwycał się zawsze uśmiechem Estery Charters i był
w niej zakochany.
Ambroży Duval myślał tymczasem: ona nie jest głupia pomimo swej łagodności. Musi być nawet sprytna. Może jej
nieświadomość, co do Irtonwood jest udana i jedzie tam w tym samym celu, co ja. Nie mogę tracić czasu.
134
Koło czwartej, gdy przybyli do Ileton, oboje patrzyli na siebie podejrzliwie.
Czuję przed nim jakiś lęk mówiła w duchu pani Charters
chociaż jest bardzo pociągający.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]