[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przegrałem z dziewczyną?!
Powinienem zostawić cię w bagnie powiedziała Rijen z irytacją.
Promieniowi na moment zabrakło głosu. Za dużo zwaliło się na niego na raz. Czuł, że dał z siebie
zrobić durnia. W dodatku ten. . . ta Rijen strzelała lepiej od niego!
Co to za głupoty? Dlaczego mówisz o sobie jak mężczyzna? Powinienem , szedłem , zro-
biłem ?!
Wzruszyła ramionami.
Ja jestem mężczyzną, dlatego. Przecież chłopak nie może mówić zjadłam albo poszłam .
Wybacz, ale ktoś, komu wąsy nie rosną i kto nie ma tego. . . wiesz czego. . . nie może być
mężczyzną.
Może odparła z godnością. Może, jeśli złoży Przysięgę Miecza.
142
Ach, tak. . . Oblubienice Miecza. Promień słyszał o nich, choć nie była to wiedza kompletna,
a także szczególnie pożądana. Kobiety, które mogły używać broni większej niż nakazany obyczajem
sztylecik. . . Niewiasty w męskich strojach. . . wojowniczki kłócił się ten obraz z porządkiem
świata i łatwiej było go zepchnąć w przeszłość, pomiędzy legendy. Najsłynniejszą z nich była Kianur
Zawsze-Nigdy. Królewska córka, która po śmierci ojca włożyła jego zbroję i poprowadziła armię
do zwycięskiej bitwy, a potem objęła tron jako król, a nie królowa. Było to jednak tak dawno, że
niewiele zostało zapisów o pierwszej Zaślubionej Ostrzu, a niektórzy uczeni nawet powątpiewali,
czy kiedykolwiek istniała naprawdę. W obecnych czasach składanie Przysięgi Miecza było ogromnie
rzadkie. Na tyle, by Promień po raz pierwszy w życiu zetknął się z takim przypadkiem. Korciło
go, by spytać, czy rzeczywiście jednym z warunków, jaki musi spełnić kandydatka do męskich
przywilejów i obowiązków, jest nienaruszone dziewictwo. Odpędził tę pokusę, przypuszczając, że
odpowiedz Rijen by go nie zadowoliła w najmniejszym stopniu. Najprawdopodobniej dostałby po
prostu w łeb. Zamiast tego spytał:
Dawno złożyłaś przysięgę?
Ponad cztery lata temu.
I twoja rodzina się zgodziła?
Rijen, patrząc w bok, wzruszyła ramionami.
143
Nie miał kto protestować. Rodzice pomarli. Zostałem tylko ja i moje dwie siostry. Nie miał
kto dziedziczyć rodowego imienia. A tak, to ja będę je nosić, a potem moje dziecko.
Kto by się spodziewał, że w tak zapadłym kącie gdzieś w puszczy Promień spotka kogoś równie
wyczulonego na sprawy rodowe, jak on sam?
Ale przecież wam, Zaślubionym Mieczowi, nie wolno mieć dzieci. Nie bierzecie sobie mężów
ani kochanków zauważył trzezwo Iskra.
Kiedy smarkate dorosną i pójdą za mąż, będę miał prawo przysposobić siostrzanego syna
wyjaśniła Rijen. Ale to jeszcze potrwa, bo Tiali idzie dopiero na dwunasty rok, a mała nawet
dziesięciu nie ma.
A ile ty masz?
Dwadzieścia jeden. Uśmiechnęła się jednym kątem ust. Pewno i tego nie zauważyłeś,
hakonosy?
Poznać dość trudno odciął się chłopiec. Piersi ci natura nie dała. Za to wzrostu w nad-
miarze. Jaśnie Pani Drabina!
Rijen zignorowała zaczepkę. Pomacała schnące przy ogniu ubrania. Odsunęła nieco dalej bluzę
Promienia, żeby skóra nie skurczyła się z nadmiaru gorąca. Uznała, że jej własne spodnie podeschły
na tyle, by je móc włożyć. Promień demonstracyjnie oglądał ścianę, kiedy Rijen się ubierała.
144
W każdym razie dziękuję. Dziękuję, żeś mnie wyciągnęła odezwał się tonem niby obojęt-
nym. Z jakiegoś powodu zawsze łatwiej przychodziły mu sprzeczki niż wyrażanie wdzięczności.
Dobrze skwitowała to jednym słowem.
Nie powiedziała nie ma za co ani drobnostka , bo było za co dziękować i nie był drobiazgiem
jej czyn. Po prostu dobrze dobrze się skończyło.
Oko masz celne, ale po lesie łazisz jak ślepy. Nie widziałeś, że tam bagno? dodała z iryta-
cją.
Nie widziałem. Wszystko zasypane. U nas śnieg nie pada. Za to ty pewnie z dżungli byś żywa
nie wyszła. Zaraz by cię wąż ukąsił albo jadowity pająk.
Chodziłeś po gorących lasach?
Pewnie. Nieraz zwierzynę podchodziłem w puszczy. Czasem trzeba było się czołgać w błocie,
czasem mrówki człowieka obłaziły wielkie na palec. A czasem wąż się trafił. Najgorsze te małe
kolorowe jadowite, a mięsa z nich mało.
Kto cię uczył tropienia?
S-ssam Promień w ostatniej chwili ugryzł się w język. O mały włos nie powiedział: smo-
ki . Sam się uczyłem. Miałem kiedyś panterę. Patrzyłem, co ona robi i robiłem to samo.
145
To żadna nauka, samemu. A tu trzeba wiedzieć: ile zwierzyny wolno ustrzelić, w jakiej porze
i kiedy powiedziała Rijen. My w tym lesie żyjemy od pokoleń. Jak własny dom go znamy.
A w domu ład trzeba mieć. I gość, co w szkodę wchodzi, nie jest miło widziany dodała, patrząc
w oczy Promieniowi.
Jak gość jest nieświadomy, to go trzeba pouczyć, a nie obrażać i bić. W dodatku dwóch na
jednego odparł zgryzliwie.
Promień rozglądał się po wnętrzu chaty. Była mroczna i duszna. Dwa małe świetliki umiesz-
czone pod samą powałą wpuszczały odrobinę dziennego światła oraz nieco świeżego powietrza.
Dym znad paleniska odprowadzała wielka tuba upleciona z wikliny i wylepiona od spodu gliną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]