[ Pobierz całość w formacie PDF ]

recepcjonistką, a okna naszego pokoju wychodzą na śmietnik. Ale kiedyś będę
miała ogródek, nie taki starannie ufryzowany, ale tradycyjnie angielski; z
mnóstwem malw i innych niemodnych dzisiaj kwiatów będzie przywabiał motyle
i pszczoły,  Nie boisz się pszczół?  zapytał Paul.
 Nie  potrząsnęła głową Briona.  Lubię ich słuchać, są takie szczęśliwe.
Zapracowane, ale zadowolone z siebie. W dzieciństwie spędziłam kiedyś kilka
tygodni u pary, która miała taki ogród. Nie trwało to długo, ale było naprawdę
piękne.
Nie zdawała sobie sprawy z żalu, który zabrzmiał w jej głosie, ale Paul go
nie przeoczył. Uścisnął mocniej jej rękę.
 Zwietnie porozumiałabyś się z moją matką  szybko wtrącił.  Ona ma
właśnie taki dziki ogród i nigdy nie używa pestycydów. Powiada, że lepiej rzeczy
pozostawić swojemu biegowi: niech dobre robaczki pożrą złe robaczki.
 To ładne, podoba mi się  powiedziała Briona.
 Chciałabyś może poznać moja matkę?
Dziewczyna przez chwilę nie wiedziała, co odpowiedzieć. W końcu
bąknęła:
 A co, przyjeżdża do Paryża?
 Nie, ale przecież możemy polecieć do Anglii.
 O, Boże, nie!  wykrzyknęła.  Przecież zaraz pomyślałaby sobie, że
jesteśmy ze sobą.
 A nie jesteśmy?
Paul natychmiast zrozumiał, że się zagalopował i próbował osłabić powagę
poprzednich słów.
 Jasne, że nie mogę ci obiecać motyli i pszczół na początku marca, ale z
całą pewnością coś będzie kwitło. Do Dorset, gdzie mieszkają moi rodzice,
wiosna przychodzi wcześnie. Moglibyśmy tam wpaść na dzień albo dwa.
Brionie ogromnie podobał się ten pomysł, ale z namysłem potrząsnęła
głową, obawiając się konsekwencji. Paul nie nastawał i zaraz zmienił temat
rozmowy, a Briona ponownie poczuła przypływ wdzięczności. Może jednak to
wcale nie wyrozumiałość, a jedynie spryt myśliwego?
Natychmiast Odegnała podejrzliwą myśl, wiedząc, że to chwast posiany
przez perfidię Sheeny. A poza tym podejrzenie takie zupełnie kłóciło się z innymi
odczuciami. Chciał ją zaprosić do domu rodziców, co było jednym z
najpiękniejszych komplementów. Tak nie zachowuje się kolekcjoner, jakiego
Sheena chciała uczynić z Paula.
Nie sposób jednak było wykluczyć, że w jej towarzyszu mieszkały dwie
osoby, podobnie jak w niej od czasu pierwszego spotkania, tyle że u niego był to
trwały stan. Zaniepokojona tą nieprzyjemną myślą Briona z uwagą spojrzała na
Paula. Uśmiechnął się i wszystkie troski pierzchły. Przecież byli tylko turystami.
Nikim więcej.
ROZDZIAA SZÓSTY
Pózniej odwiedzili grób Napoleona, ale choć monument zrobił na Brionie
wielkie wrażenie, na pytanie Paula, czy chce teraz obejrzeć muzeum wojskowe,
zdecydowanie odpowiedziała:
 O nie, dość już mam na dzisiaj militarnej chwały. Teraz z chęcią
napiłabym się czegoś mocniejszego.
 No, no  zachichotał Paul.  Powiedziałbym, że czytasz na odległość w
moim sercu, gdyby nie to, że już je skradłaś.
Wykrzywiła się, przekonana, że z niej podkpiwa, ale uszczęśliwiona
napotkała spojrzenie pełne ciepła i czułości. Miał ten cudowny talent, dzięki
któremu czuła, że jest dla niego kimś szczególnym, jedynym, nawet jeśli rozsądek
mówił inaczej.
Obiad zjedli w restauracji stylizowanej na mesę okrętową; zamówili zupę
rybną i pieczonego łososia. Pomimo sprzeciwów Briony, Paul kazał również
podać szampana. Przypominając sobie wczorajsze popołudnie, dziewczyna
wyznała:
 Obawiam się, że po szampanie zaraz zachce mi się spać.
 Zlituj się nade mną  mruknął Paul.  Mam bardzo żywą wyobraznię.
Zerknęła na niego nad kieliszkiem.
 Nie przepuścisz żadnej okazji, co?
 Błagam cię, nie poddawaj się zbyt szybko. Naprawdę chcę się nawrócić
na drogÄ™ cnoty, ale bez twojej pomocy na pewno mi siÄ™ to nie uda.
Wybuchnęła śmiechem równie perlistym, jak bąbelki szampana
odrywające się od dna kieliszka. Był taki zabawny, tyle że nie należało go brać
zbyt poważnie, ale przed tym starannie się broniła. A w każdym razie tak jej się
wydawało do chwili, gdy niespodziewanie dla samej siebie rzuciła mimochodem:
 A kim dla ciebie jest Sheena?
 Miałem nadzieję, że w końcu o to zapytasz.
Briona najchętniej cofnęłaby swoje słowa, teraz jednak trzeba już było
brnąć dalej i miała tylko nadzieję, że jej pytanie zabrzmiało wystarczająco
zdawkowo.
Dłoń Paula popełzła po stole i przykryła rękę dziewczyny.
 Bo ona zupełnie niepotrzebnie stała się barierą miedzy nami.
Briona z najwyższym trudem powstrzymała naturalny odruch uściśnięcia
jego palców.
 Cóż to za bariera w porównaniu z Matthew. Spytałam z czystej
ciekawości.
Cofnął rękę. Czy wiedział, że dotyk trwał dostatecznie długo, by zaczęła
tracić kontrolę nad sobą? Ach, jak bardzo pragnęła czuć dalej jego palce. Na
miłość boską, cóż się z nią działo? Przecież nie może tak nieprzytomnie reagować
na każde dotknięcie!
Paul tymczasem siedział przez jakiś czas zamyślony. W pewnym
momencie powiedział:
 Wczoraj rozmawiałyście z Chantal. Opowiedziała ci, zdaje się, o śmierci
naszego brata.
 Także o Tobym. To takie straszne. Przytaknął lekko i ciągnął dalej:
 Nic ci jednak nie mogła powiedzieć o konsekwencjach, jakie to miało dla
mnie. Ojciec postanowił odejść całkowicie na emeryturę, a David miał być jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Anne McCaffrey Doona 3 Treaty on Doona
    Anne McCaffrey Doona 2 Crisis On Doona
    Anne McCaffrey Pern 07 Moreta Dragonlady of Pern
    McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zamiana miejsc
    McAllister Anne Światowe Życie Duo W blasku fleszy
    Herries Anne Krolewski sezon 03 Uprowadzona
    Anne McCaffrey Cykl Statki (2) Statek bliŸniaczy
    Anne Marsh Hunters Mate 01
    027. Logan Anne Glos przeznaczenia
    Ferrarella Marie Czy to ty, Walentynko
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl