[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to się dziś stało- powiedziała mi, \e ci obiecał, \e& Widzisz więc, nie masz powodu do
obawy.
Oczy Tanyi lśniły.
-Nie wciskaj mi kitu. To wszystko& - Lekkim machnięciem ręki skwitowała nową fryzurę i
strój
Gillian.- W ciągu jednego dnia zmieniasz się z szarej myszki w gwiazdę. I paradujesz po
szkole
jak królowa. Nie wmówisz mi, \e go nie chcesz.
-Tanyu, mój strój nie ma nic wspólnego z Dawidem- skłamała Gillian spokojnie, wpatrując
się w
tablice.- Po prostu& Musiała coś zmienić. Miałam ju\ dosyć \ycia w cieniu.- odwróciła się.-
Ale
nie w tym rzecz. Chodzi o to, co jest najlepsze dla Davida. Dawida ja uwa\am, \e
najodpowiedniejsza dziewczyna dla niego jesteś ty, pod warunkiem, \e będziesz wobec niego
uczciwa.
-A co to niby miało znaczyć- Tanya powoli traciła panowanie nad sobą. W jej głosie pojawił
się
gniew.
-śe ju\ nie będziesz go zdradzać z Bruce em- O Bo\e! Z Bruce em? Felerem? Atletą? Z
Bruce em?
-Co ty pleciesz? Skąd wiesz?- Tanya nie mogła się uspokoić.
-Nie pamiętasz imprezy u Macona? W zeszłe wakacje? Kiedy David pojechał do babki na
północ? A impreza na Halloween? Samochód Bruce a?
Cisza. Kiedy Tanya odezwała się ponownie, jej glos był lodowaty.
-Skąd wiesz?
Gillian wzruszyła ramionami.
-Tym, którzy rozsiewają plotki, jest obojętne, o kim mówią.
-Tak myślałam. Kim! Zawsze miała za długi język& - Głos Tanyi znowu się zmienił.
Pojawiła się
w nim agresja. Dziewczyna zbli\yła się do Gillian.- Pewnie wszystko powiesz Dawidowi?
-Co?- W pierwszej chwili Gillian, była zbyt zaskoczona, by powtarzać to, co mówił Anioł,
zaraz
jednak wzięła się w garść.- Nie, nie powiem mu. Obiecaj mi, ze to się ju\ nie powtórzy. I nie
rozpowiadaj plotek o mojej mamie&
-Zrobię cos gorszego!- Nagle Tanya znalazła się tu\ za nią. Syczała gniewnie.- Nie masz
pojęcia,
do czego jestem zdolna, kiedy ktoś wejdzie mi w drogę, ty mała bezczelna& po\ałujesz.
-Wystarczy.
Głos dobiegł od strony drzwi. Ledwie Gillian go usłyszała a wszystko stało się jasne.
Rozdział 9
Głos Davida, ma się rozumieć.
Gillian odwróciła się i spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Stał w progu, z kurtką
przerzuconą przez ramię, z dłonią w kieszeni. Zaciskał \eby. Patrzył chmurnie na Tanyę.
Zapadła cisza.
Od kiedy? Do kiedy tu stoi?
No có\& od początku.
O rany. Więc dlatego była taka uprzejma i pozwoliła, by to Tanya wrzeszczała i pluła jadem.
Była
pewnie jak Dorotka i zła czarownica.
Gillian miała wyrzuty sumienia. Nieśmiało spojrzała na Davida.
-Posłuchaj& Nie rozumiesz&
Kręcił głową.
-Rozumiem a\ za dobrze. Nawet nie próbuj jej kryć.
Właśnie, zamknij się, głupolu! A teraz zrób speszoną minę. Powiedz, \e pewnie woleli by
zostać sami.
-Pewnie wolelibyście zostać teraz sami
A ty i tak musisz ju\ iść
-A ja i tak ju\ musze iść..
Nie takich cyborgów szukasz.
-Nie takich& Zabiję cie! Speszona, jeszcze raz przeprosiła i ruszyła do drzwi.
Szła niemal po omacku.
Aniele?
Przepraszam, nie mogłem się oprzeć. Ale popatrz tylko, mała! Zdajesz sobie sprawę, co
osiągnęłaś?
Pozbyłam się Tanyi. Wygrała- przyjemne ciepło rozeszło się po jej ciele. To była zapowiedz
przyszłego szczęścia.
Mądre dziecko!
I to było uczciwe. Bo to wszystko, prawda, tak? Naprawdę zdradzała go z Bruce em?
Wszystkie dziewczyny romansują z Bruce em. Tak, to całkowita prawda.
A Kim? To ona roznosi plotki?
Jak masło na grzance.
Wydawała się taka kochana. Podczas rozmowy w stołówce wzięła mnie nawet za rękę.
Kochanie, a jak\e, ale za twoimi plecami&
Gillian wyszła ze szkoły i okazało się, \e na parkingu stoi jeszcze kilka samochodów,
samochodów
między nimi- sportowe bmw Macona. Zobaczył ją i zapraszająco skiną głową.
Ze wszystkich stron rozległy się głosy:
-Jill, podwiezć cię?
-Nie chcemy, \ebyś znowu zgubiła się w lesie!
Poczuła się jak piękność z Południa. Wszyscy zwracają na nią uwagę a\ zakręciło się jej w
głowie.
Anioł wielkodusznie okazał obojętność. Jedz z kim chcesz! W oddali stał mały geo Amy, a
przyjaciółka i Eugene patrzyli na nią wyczekująco. Ale przecie nie wsiądzie do samochodu z
Eugenie em!
Zdecydowała się na Cory ego i przez cała drogę do domu słuchała jego paplaniny o sobotniej
imprezie u Macona. Nie mogła się go pozbyć, a kiedy w końu sobie poszedł, pobiegła do
pokoju i
rzuciła się na łó\ko. Wbiła wzrok w sufit.
Uf!
Le\ała wsłuchana w ciszę i starła się pozbierać myśli.
Nadal czuła przyjemne ciepło, ale pojawił się te\ niepokój. Bardzo chciała ponownie
zobaczyć
Davida. Chciała się dowiedzieć jak się skoczyła, jego rozmowa z Tanyą. Nie będzie w pełni
szczęśliwa, póki nie&
-Wyluzuj, dobrze?
Usiadła gwałtownie. Głos nie rozbrzmiewał jej w głowie, tylko tu, w pokoju. Anioł siedział
obok
łó\ka.
Jego widok był jak uderzenie.
Od rana zdą\yła zapomnieć, jaki jest piękny.
Ciemnozłote włosy przetykane jaśniejszymi pasami. Jego twarz& Klasyczny ideał. Czyste,
regularne
rysy, jakby wykute w marmurze. Oczy takie fioletowe, \e a\ raziły. I wyraz twarzy&
Uduchowiony,
rozmodlony& Póki do niej nie mrugnął. I uśmiechnął się łobuzersko.
-Och, cześć- szepnęła ochryple.
-Cześć, mała, zmęczona?
-Wyczerpana.
-Zdrzemnij się, bo muszę gdzieś wyskoczyć.
Mrugała szybko. Wyskoczyć?
-Nie pytałam cię ot to, ale jak jest w niebie? No bo wiesz, skoro anioły są takie jak ty, na
pewno jest
tam inaczej, ni\ się ludziom wydaje. Ta łąka, która widziałam. To jeszcze nie to?
-Nie. Niebo& No có\, trudno to ująć w słowa. Niebo to oscylacja harmonii czasowo-
przestrzennej,
rozumiesz, inherentna1 wibracja sfery, im wy\szy poziom, tym bardzije rozbudowany
schemat&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]