[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sofie przez chwilę siedziała w całkowitym bezruchu, następnie zerwała się z fotela
i pobiegła za Lucasem. Właśnie wchodził pod prysznic, ale tym razem nie rozproszył ją
widok pięknego męskiego ciała.
- Co chciałeś przez to powiedzieć? - zapytała ostro. - Ty mnie nie kochasz!
Lucas uniósł jedną brew.
- Nie? A mnie się wydaje, że owszem - odparł i zasunął za sobą drzwi.
Sofie na chwilę znieruchomiała. Czyżby jej się to śniło? To przecież niemożliwe,
aby on jej właśnie powiedział... Potrzebując potwierdzenia, odsunęła drzwi kabiny. Ze
środka wydostał się kłąb pary.
- Jeśli to ma być jakiś żart, to wiedz, że nie jest śmieszny! Powiedziałeś mi, że już
dawno temu przestałeś mnie kochać.
Lucas zajęty był namydlaniem swego ciała, ale na chwilę przerwał i spojrzał na
nią.
- Powinienem był, tak się jednak nie stało. Prawda jest taka, że kocham cię, cara.
Zawsze kochałem i zawsze będę. A teraz wybacz, ale mam ochotę na odrobinę prywat-
ności. - Po tych słowach wyciągnął rękę, pociągnął za drzwi i ponownie je zamknął.
Sofie krążyła po łazience niczym uwięziony w klatce tygrys. Nie chodziło o to, że
nie chciała usłyszeć, jak Lucas mówi, że ją kocha, nie wiedziała po prostu, czy może mu
wierzyć. A tamten romans?
Woda przestała lecieć i drzwi się otworzyły.
- Nadal tu jesteś? - zapytał ironicznie Lucas. Zdjął z wieszaka ręcznik, wytarł się, a
potem owinął go wokół bioder. - W czym problem, cara? Dlaczego nie wolno mi cię
kochać? To przecież nic złego.
R
L
T
Trzęsły jej się ręce i schowała je w kieszeniach szlafroka.
- Ponieważ odeszłam od ciebie. Ponieważ nie powiedziałam ci o Tomie. Ponieważ
nie możesz mówić tego ot tak. Wiem, że wcale tak nie uważasz, więc cofnij swoje słowa.
Lucas pokręcił głową. Błyszczały mu oczy.
- Nie mogę. Nie chcę. - Stanął przed nią i położył dłonie na biodrach. - No i co z
tym zamierzasz zrobić? - zapytał.
Wpatrywała się w niego bezradnie. Pragnęła mu uwierzyć, a jednocześnie nie
śmiała. Nie chciała znowu cierpieć. A jeśli znowu by ją zdradził? Po pełnej napięcia
chwili odwróciła się na pięcie i wyszła do sypialni.
- Muszę się ubrać - mruknęła.
Lucas wyszedł za nią i oparł się o drzwi łazienki. Uważnie ją obserwował.
- Wiesz, co chciałbym, żebyś zrobiła? - zapytał.
- Nie - odparła, nie patrząc na niego.
- Chciałbym, żebyś mi się odwzajemniła - oświadczył.
Sofie zatrzymała się w pół kroku.
- Odwzajemniła?
Lucas kiwnął głową.
- Tak. No wiesz. Abyś powiedziała, że też mnie kochasz.
Serce zabiło jej jak młotem i czuła, że z jej twarzy odpłynęła cała krew.
- Nie mogę - rzuciła i spojrzała na otwartą szufladę, nie mając pojęcia, czego w niej
szuka.
- Nie możesz, cara? To interesujące. - Oderwał się od drzwi i zrobił krok w jej
stronę. - Wiem już, że zatrzymałaś swoją obrączkę. Tom mi powiedział, że w portfelu
trzymasz nasze zdjęcie. Dałaś naszemu synowi moje nazwisko. Zrobiłabyś to wszystko,
gdybyś nic do mnie nie czuła? Powiedz prawdę, Sofie. Powiedz, że mnie kochasz.
Ogarnął ją gniew powodowany poczuciem krzywdy i strachem. Wrzuciła trzymane
ubrania z powrotem do szuflady.
- Przestań! - zawołała, zaciskając dłonie w pięści. - Nie mogę tego zrobić! Nie ro-
zumiesz? Po prostu nie mogę.
Lucas podszedł do niej i chwycił ją za ramiona.
R
L
T
- Ale dlaczego? Powiedz mi, Sofie. Powiedz, dlaczego nie możesz.
W jej oczach zalśniły łzy.
- Dlatego że się boję - wyznała urywanym szeptem i zobaczyła, jak Lucas marsz-
czy brwi.
- Boisz się? Czego się boisz?
Sofie pokręciła głową.
- Niczego. Absolutnie niczego. Proszę, zapomnij o tym, co powiedziałam.
Lucas jęknął z irytacją.
- Boże, ależ z ciebie uparciuch! W porządku, niech będzie tak, jak chcesz. Na razie.
- Cofnął się, puszczając ją. - Ubiorę się, a potem pójdę zobaczyć co z Tomem. Spotkamy
się na dole na śniadaniu - rzucił i wzruszył ramionami.
Gdy tylko wyszedł z pokoju, Sofie usiadła na łóżku. Drżały jej nogi. Dlaczego mu-
siał powiedzieć, że ją kocha? Było o wiele łatwiej, kiedy sądziła, że jest inaczej. Nie mu-
siała się wtedy przejmować tym, że znowu ją zdradzi. Jakoś jej się udało odsunąć od sie-
bie swoje obawy. A teraz wszystko wróciło i nie miała odwagi udzielić mu odpowiedzi
takiej, jakiej pragnął.
- Cholera, cholera, cholera! - mruczała, ubierając się. Nie potrzebowała tego, aby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]