[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zastanawiałam się przez chwilę.
Co właściwie robi Hamilton Industries? Jak wasza rodzina zarabia pieniądze?
Uniósł jedną brew, ale odpowiedział:
Głównie inwestuje, zwykle w inne firmy, które pózniej oddają nam spory procent swoich zysków.
W tej chwili korporacja stara się utrzymać i pomnożyć posiadany już majątek, ale pod jej parasolem jest
wiele różnych firm. My zawsze& Urwał, ale zaraz podjął: Powiedz mi, jaka była twoja relacja
z ojcem?
To dziwne pytanie zupełnie mnie zaskoczyło. Zacisnęłam wargi, spojrzałam uważnie na Lucasa,
szukając w niej powodów, dla których mógł je zadać, ale wydawało się, że nic się za nim nie kryje, choć
było bardziej osobiste niżbym sobie życzyła.
Dobra odparłam ostrożnie. Dlaczego pytasz?
Nasza taka nie była. Wesołość znikła z twarzy Lucasa. Nie sposób było zadowolić Rufusa
Hamiltona, zwłaszcza jeśli było się z nim spokrewnionym. Oczywiście, zdaliśmy sobie z tego sprawę
dużo pózniej, kiedy zdążył nas już wypaczyć. Podam ci wersję skróconą. Ja poszedłem drogą, jakiej
wszyscy ode mnie oczekiwali, żeby przejąć rodzinny biznes, podczas gdy Remi buntował się na sto
znanych sobie sposobów i w końcu wstąpił do armii, choć mój ojciec nie wyraził na to zgody. Wtedy
jeden jedyny raz zdołał pokrzyżować ojcu plany, i stary się tym zadręczał.
Urwał. Cisza się przedłużała.
Najwyrazniej coś się stało powiedziałam, chcąc dowiedzieć się więcej.
Lucas prychnął. Jego oczy znowu stały się dalekie i cyniczne.
Tak. Stary umarł. Spojrzał na mnie i zacisnął usta. Kolejny obrót. Zaczynałam podejrzewać, że
robi je, kiedy potrzebuje czasu do namysłu. Rufus naprawdę nie wybrałby lepszej chwili, nawet gdyby
próbował. Atak serca załatwił go w samym środku posiedzenia zarządu, zaledwie kilka dni przed tym,
jak Jeremiah planował ponownie się zaciągnąć. Zaskoczył mnie, bo pojawił się na odczytaniu
testamentu& mój brat nie opuścił domu w miłej atmosferze& ale byłem jeszcze bardziej wstrząśnięty,
kiedy okazało się, że nasz ukochany ojciec zostawił lwią część majątku swemu najmłodszemu synowi
Jeremiahowi.
Kontrolowana furia w oczach Lucasa kłóciła się z uśmiechem, który wykrzywiał mu usta. Znowu
patrzył gdzieś w dal, zatopiony we wspomnieniach, które wyraznie nie sprawiały mu przyjemności.
Jeremiah dostał wszystko, łącznie z większością akcji firmy. Było to jednak obwarowane klauzulą,
w myśl której gdyby odmówił przyjęcia spadku, całe przedsiębiorstwo i jego majątek miały zostać
zlikwidowane i rozproszone. Oznaczałoby to likwidację tysięcy miejsc pracy i załamanie budowanej
przez dziesięciolecia infrastruktury. Wszystko po to, by odegrać się na synu, któremu udało się
przechytrzyć tatusia.
To było tak bezduszne, że nie mieściło mi się w głowie.
Więc pozostawienie całej firmy Jeremiahowi było karą? spytałam.
Lucas drgnął, wyrwany z zamyślenia. Posępna mina znikła z jego twarzy. Zastąpił ją zarozumiały
uśmieszek, który był chyba czymś w rodzaju maski.
Nasz drogi Remi zawsze szukał zwykłych ludzi powiedział, wykonując na parkiecie energiczny
obrót. Dlatego właśnie wstąpił do wojska, wiesz, chciał pomagać innym. Więc kiedy odczytano
testament, obstąpili go prawnicy i członkowie zarządu, tłumacząc mu, jak ciężka jest sytuacja, ilu ludzi
zostanie zrujnowanych, jeśli nie przyjmie spadku i tak dalej, i tak dalej. Biorąc pod uwagę skłonności
mojego brata do bohaterstwa, nietrudno się domyślić, co wybrał.
A ty? spytałam, szczerze zaciekawiona. Jeśli Lucas w ogóle mówił prawdę, to jego ojciec
pozbawił go należnej mu części spadku bez żadnej winy z jego strony. Nie zmniejszało to mojej niechęci
do tego człowieka, ale nadawało wszystkiemu inny wymiar.
Przeżyłem. Podniósł wzrok na coś ponad moim ramieniem i uśmiechnął się złośliwie. Piosenka
właśnie dobiegała końca. Ale to nie znaczy, że nie cieszą mnie drobiazgi, które zsyła mi los.
Pisnęłam, kiedy szybkim ruchem obrócił mnie w miejscu, jednym ramieniem przytrzymując w talii,
a potem przechylił w tył tak głęboko, że moje plecy były równoległe do parkietu. Chwyciłam go za
ramiona i szeroko otwartymi oczami patrzyłam na piękną twarz tuż nad moją.
Zróbmy małe przedstawienie, co ty na to? mruknął, a potem przycisnął wargi do moich ust.
Zesztywniałam, wbijając palce w ciemny garnitur. W pełni wykorzystał element zaskoczenia, jego
język i zęby przez chwilę pieściły moją dolną wargę. Pocałunek był krótki i choć obudził drżenie w moim
brzuchu, udało mi się zachować rozsądek. Wprawiłam rękę w ruch, jeszcze zanim zdążył poderwać mnie
do góry. Moja dłoń z trzaskiem plasnęła w jego policzek, rozmach dodał uderzeniu siły. Cios zaskoczył
nas oboje. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam, i najwyrazniej on także nie. Widziałam w jego oczach
zdumienie i coś, co przypominało szacunek, kiedy w końcu wypuścił mnie z objęć.
Co tu się dzieje?
Rozdział 11
Odetchnęłam, z ulgą słysząc znajomy głos Jeremiaha. Tyle że wyraz jego twarzy, kiedy się odwróciłam,
nie był ani trochę uspokajający. Chciałam do niego podejść, ale Lucas chwycił mnie za rękę i zatrzymał
szarpnięciem.
Bracie! zadudnił. Jego głos był nienaturalnie głośny teraz, kiedy orkiestra przestała grać.
Zabawne, że się tu spotykamy. Może dołączysz do mnie i mojej uroczej towarzyszki na drinka?
Znowu spróbowałam wykręcić rękę z jego uścisku, ale Lucas trzymał mnie mocno. Spojrzałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]