[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ludzkiej oraz dostrzegać związek między sobą jako indywidualnością a światem
wewnętrznym i zewnętrznym.
Kate Chopin, Przebudzenie
Doris obudziła się wcześnie, choć nie spała długo. R.J. nawet nie zauważył, że
ostatniej nocy wymknęła się z małżeńskiego łóżka ani że w godzinę pózniej wróciła
zziębnięta i z mokrymi nogami. Chrapał jak drwal aż do rana, a potem wstał wcześnie i
poszedł pod prysznic. Leżąc nieruchomo, Doris słuchała szumu wody w łazience. Nie
poruszyła się również wtedy, gdy wrócił do sypialni i pełen wigoru przygotowywał się do
nowego dnia. Wczorajsze przyjęcie bardzo się udało, toteż R.J. był teraz pełen energii i
nowych planów. Z błyskiem w oku oznajmił jej, że wyjeżdża z miasta; wypadła mu
niespodziewana podróż w interesach.
Poczekała, aż jej mąż zniknie w kuchni, a potem podniosła się, unikając patrzenia w
lustro, zrzuciła nocną koszulę, i weszła do łazienki. Przypomniały jej się słowa Annie o
kobietach, które patrzą w lustro i nie poznają własnego odbicia.
Poruszała się po śliskich kafelkach jak stary bokser, który po przegranym meczu idzie
do szatni. Puściła do wanny wodę tak gorącą, że aż parzyła; pragnęła, by wszystko, co zaszło
w ciągu ostatniej doby i oblepiało ją jak mroczna maz, wydostało się przez pory skóry na
zewnątrz.
Leżała bezwładnie w wannie, nasłuchując kroków męża, który w sypialni otwierał po
kolei szafy i szuflady. R.J. zawsze miał ciężki krok. Od czasu do czasu przystawał na chwilę
przy drzwiach łazienki i wtedy Doris nakazywała mu w duchu: odejdz stąd, odejdz. W końcu
odchodził. Potem usłyszała stuk walizki zrzucanej na podłogę i R.J. znów zatrzymał się przy
drzwiach łazienki.
- Co ty tam robisz tak długo? Nic ci się nie stało? Otworzyła usta, ale zaraz znów je
zamknęła. Klamka u drzwi poruszyła się.
- Otwórz!
To był rozkaz, nie prośba. Gdy znów nie odpowiedziała, mocniej szarpnął klamkę.
- Otwórz te drzwi, bo je wyłamię!
- Odejdz, R.J. Idz sobie tam, dokąd się wybierasz - odkrzyknęła. - Nie mam ochoty
otwierać ci drzwi.
Po dłuższej chwili odezwał się szorstko, choć z pewną ulgą:
- Zachowujesz się jak primadonna. Myślisz tylko o sobie! Przez cały dzień wylegujesz
się tutaj, nic nie robisz, gdy ja muszę zarabiać na życie. Ciekaw jestem, jak byś sobie
poradziła beze mnie! Nie stać by cię było na wylegiwanie się godzinami w wannie! Ani na
plotkowanie z przyjaciółkami. Dobrze o ciebie dbam, prowadzisz jedwabne życie i powinnaś
to doceniać!
Doris zacisnęła pięści, mamrocząc pod nosem słowa, których nie miała odwagi
wypowiedzieć głośno. Zbudowałeś swoją firmę dzięki moim pieniądzom. Mój tato dał te
pieniądze mnie, a nie tobie. To przez ciebie czuję się nieszczęśliwa. Przez ciebie i przez twoje
przyjaciółki. Już od wielu miesięcy nawet mnie nie dotknąłeś. Nie wiem, czy jestem dla
ciebie kobietą.
- Nie otworzysz? - pieklił się R.J. - W porządku! Dla mnie możesz tam siedzieć, ile
tylko zechcesz! Baw się dobrze. Ja idę do pracy. Będę w domu jutro wieczorem i mam
nadzieję, że do tego czasu wróci ci rozum. Oczekuję kolacji na stole... Mam nadzieję, że to
nie jest zbyt wiele!
Doris aż skręcało, postanowiła go jednak ignorować. Kroki przeniosły się do holu i
wreszcie ucichły, a potem usłyszała trzaśniecie drzwi wyjściowych.
Nie ma go, pomyślała z bezbrzeżną ulgą. Nie było nikogo, dzieci też. Znów została
sama w tym wielkim domu, w którym spędziła całe życie. Słyszała głos matki: Popatrz
realnie, Doris. Masz pięćdziesiąt lat i wciąż mieszkasz w domu swoich rodziców. Nadal ktoś
ci mówi, co masz robić i jak się zachowywać. Kiedy ty wreszcie dorośniesz?
Wyjęła rękę z wody i popatrzyła na pomarszczone pałce. Gdy była mała, zawsze w
kąpieli zastanawiała się, jak to możliwe, by wyglądać tak staro na zewnątrz i czuć się tak
młodo w środku. Tak właśnie czuła się teraz.
Wyszła z wanny, owinęła się żółtym ręcznikiem i przetarła lustro, a potem uważnie
przyjrzała się swojej twarzy. Zobaczyła zapuchnięte niebieskie oczy o cienkich jak bibułka
powiekach, spłowiałe włosy w kolorze brzoskwini i bladą skórę. Ale tym razem nie odwróciła
się od swego odbicia z niechęcią, lecz przysunęła się bliżej i jeszcze uważniej spojrzała w
oczy, w które patrzyła przez całe życie.
To była twarz kobiety, którą się stała, twarz Doris Bridges. Postanowiła, że nie
pozwoli tej kobiecie u-mrzeć; najpierw musi ją dobrze poznać.
Chciała jak najszybciej wydostać się z tego pokoju, a potem z domu. Nie tylko R.J.
mógł spakować się i wyjechać. Wrzuciła do walizki kilka niezbędnych rzeczy, z mokrymi
włosami usiadła przy biurku i wyjęła swój najlepszy papier listowy
Najpierw napisała kartkę do Sarah. Wiedziała, że jej córka nie będzie się posiadać z
oburzenia, gdy się dowie, że teraz do niej należy gotowanie i sprzątanie. Doris uśmiechnęła
się. W domu była gosposia i telefon. Czas już, by Sarah nauczyła się trochę
odpowiedzialności, tak jak Bronte. A może jej córka zrzuci wszystkie obowiązki na R.J.?
Doris zaśmiała się. Mimo wszystko macierzyńskie instynkty zrobiły swoje i wypunktowała na
kartce długą listę wskazówek dotyczących prowadzenia domu.
Napisała również do syna, choć wątpiła, by jej zniknięcie sprawiło mu jakąkolwiek
różnicę. Bobby miał swój świat i swoich przyjaciół. Tak powinno być, pomyślała, zaklejając
kopertę.
Następny list był do R.J. Doris zastygła z długopisem w ręku. Jak miała mu opisać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Balogh Mary Szkola Ms. Martin 02 Po prostu milość
    Carey Mary Virginia Tajemnica magicznego kręgu
    Travers Pamela 04 Mary Poppins w parku
    19. Pojedynek Balogh Mary
    James Patterson Alex Cross 11 Mary Mary (V3.0)
    Diana Palmer Long tall Texans 26 Romans poza kontrola (Man in Control)
    — Aurore Dudevant (George Sand)
    Dixie Browning Kolory namić™tnośÂ›ci
    Foster, Alan Dean Quozl
    Hewitt Kate Paryśźanka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pspkrajenka.keep.pl