[ Pobierz całość w formacie PDF ]

komplementy.
 Musiałbym albo być dumnym i dziękować, albo się za wolne żarty
obrażać, ani jednego ani drugiego nie potrafię.
 Obrażać?... żarty?... Ależ ja nie żartuję, niech mnie Bóg broni. Przecie
pan wie, jak bardzo pana cenię i jak mi bardzo na panu zależy.
Azy błysnęły w niebieskich oczach młodej panny.
RS
90
 Czy pan się na mnie gniewa, panie Andrzeju?
 Ja? Cóż znowu  myślał o czym innym  żartujemy sobie oboje, a
zresztą jestem pani wdzięczny za jej dobroć i uprzejmość.
 Nie dla wszystkich jestem taka  obruszyła się.  Wiecie państwo
co, chodzmy na ganek, albo do ogrodu. Będziemy słuchali słowików,
rechotu żab...
Panna Aniela zaczęła deklamować z dużym patosem jakieś nastrojowe
wiersze, gdyż lubiła się wierszami popisywać. Ale Dęboszowa spojrzawszy
na syna, zaproponowała:
 A może lepiej posłuchać radia albo Jędrek nam co przeczyta, gazety
są nowe. Ot leżą tu.
Andrzej skwapliwie skorzystał z dobrej sposobności wyzwolenia się, lecz
pannna Aniela wołała do niego z ganku, wychodzącego na sad.
 Jaka noc! Panie Andrzeju, aż się coś takiego robi, że i wypowiedzieć
nie można. Pan to jest chyba głaz.
 Dlaczego?
 No bo taka noc majowa, pełna woni a pan nic?
 Cóż ja mam robić. Zachwycam się tak samo, jak pani.
 Pewno! czytając gazetę... No, trudno, nie ma pan w sobie poezji...
 Nie mam!
 Ee, nie wierzę, pan tylko udaje takiego srogiego.
 Oh, jestem tygrys...
 Pomimo to, ja bym chciała... nie wiem, jak to powiedzieć...?  -
Niech pani posłucha, to ciekawe!
I Andrzej zaczął czytać głośno jakiś artykuł, kontent, że mu się w porę
nadarzył. Panna Aniela usiadła obok i przysunęła się do niego zbyt blisko.
Czytając, miał wrażenie, że położy mu głowę na ramieniu. Czuł jej wzrok
na sobie, który go drażnił. Odsunąć się brutalnie od niej nie wypadało, ale ta
jej bliskość męczyła go, gdyż nasuwała mu znowu niepokojące myśli. Ten
cichy pokój oświetlony jasną lampą, te odgłosy i wiosenne zapachy płynące
z ogrodu i gorący oddech tej dziewczyny, tuż obok, wszystko to drażniło
Andrzeja, dając mu zbyt słodkie złudzenie. Był podniecony pomimo
pozornego chłodu i walczył z sobą, by tego nie okazać.
 Słyszy pan, jak słowiki trylują  cicho szepnęła, wpadając w tok jego
czytania.
Skinął głową.
 Matka pańska wyszła, a mnie ta gazeta nic nie obchodzi. Lepiej
porozmawiajmy...
RS
91
Przysunęła się jeszcze bliżej. Uderzył go silniejszy zapach jakichś
perfum różanych, duszących i otrzezwił od razu. Dreszcz podniety, który go
chwilowo zatrzymał przy niej, minął. Poczuł teraz nagłą niechęć, do niej i
do siebie. Powstał prędko.
 Cóż to, już pan nie czyta?...
 Zapomniałem, że w maju panny nie lubią gazet, wolą słowiki.
 Pewnie, szczególnie gdy gazety stają się nagle tak interesujące...
Andrzej zaśmiał się ubawiony.
 Oo, już pan zębami błyska jak wilk! Z panem strasznie trudno. Albo
zaraz wszystko w żart obróci, albo spojrzy tak, że ciarki przejdą człowieka.
Nie umie pan z pannami rozmawiać.
 Oj, to prawda! Jestem widocznie bardzo niezgrabny.
 No, no, zaraz to widać co w trawie piszczy. Wszystkim pannom
zawraca pan w głowie.
 Ani mi się śni!
 O jaka szelmowska mina! Dobrze, dobrze, cicha woda brzegi
rwie!
 Tak, te przysłowia są pouczające  bąknął Dębosz, starając się nie
okazać zniecierpliwienia.
Podszedł do radia, gdy Dęboszowa weszła prędko do świetlicy.
 Jędrusiu, list do ciebie, odnieśli z gminy dopiero teraz. Andrzej
chwycił list i nagle zmienił się na twarzy tak wyraznie, że trudno było tego
nie zauważyć.
 Przepraszam panią... list ważny...
Pożegnał już bez ceremonii stropioną nauczycielkę, ucałował rękę matki
i poszedł do siebie, pobiegł prawie!
Pannie Anieli zadrżały usta. Już chciała mu poddać myśl, aby ją
odprowadził, lecz nie miała odwagi.
 Skąd ten list taki pilny?  spytała bezdzwięcznie Dęboszowej.
 Alboż on mało listów odbiera. Ojej! Od różnych interesantów, panów
a kolegów.
 No, ale ten to już na pewno nie był od interesanta. Chyba pani
widziała sama, jak go pan Andrzej chwycił, aż łuna mu na twarz padła.
Dęboszowa milczała. Nie wtrącała się nigdy do korespondencji syna,
więc uwagi panny Anieli uraziły ją. Zaczęła mówić o czym innym.
Nauczycielka wkrótce odeszła. Będąc już na drodze patrzyła z daleka w
oświetlone okno pokoju Dębosza.
 %7łe on ma list od panny, to bym przysięgła  mruknęła z gniewem.
Andrzej czytał list od Kasi. Pogrążył się w nim, zapomniał o całym świecie.
RS
92
Kasia pisała:
 Drogi Panie Andrzeju. Nie uwierzy pan jak jestem szczęśliwa i zapewne
zdziwi się, że mogę nią być. Więc może tylko zadowolona. Oto roboty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Dixie Browning Spotkanie na lotnisku
    Courths Mahler Jadwiga Sekrety prowadzć… do nikć…d
    Khenchen Trangu Rinpoche Creation and Completion
    Gordon R. Dickson The Last Dream
    48wzor
    Clair Daphne Slub z biznesmenem
    The Jawhara Sheikhs 3 The Sheik's Captive Br
    Guta lag
    Janrae Frank Lycan Blood 01 Serpent's Quest
    Zajdel Janusz Limes Inferior (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl