[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poinformowała ich więc tylko, \e ju\ jest. W kolejce do luku baga\owego stało kilka
cię\arówek. Usiadła na torbie i patrzyła, jak jedna po drugiej podje\d\ają pod luk puste, i
odje\d\ają z ładunkiem skrzyń. Nagle padły strzały. śołnierze strzegący lotniska
odpowiedzieli ogniem, a potem rozpętało się piekło.
Kasey zerwała się na równe nogi i ruszyła biegiem w kierunku samolotu, \eby się w
nim skryć, ale jeden z pilotów zastąpił jej drogę.
- Niech pani tam nie biegnie. Maszyna mo\e wybuchnąć, jeśli ją ostrzelają! - krzyknął,
pokazując na cysternę, z której przepompowywano właśnie paliwo do zbiorników samolotu.
- To co robimy?
- Bierzemy nogi za pas!
Puścił się biegiem w kierunku zrujnowanego budynku terminalu. Zgięta wpół pognała
za nim. Pociski przeszywały z wizgiem powietrze. Wtuliła głowę w ramiona, kiedy jeden
świsnął jej tu\ koło ucha. Biegnący przed nią mę\czyzna runął nagle jak ścięty. Trzymał się
za nogę, pewnie został trafiony. Strzały padały teraz ze wszystkich stron.
Kasey rzuciła się na ziemię i podczołgała do mę\czyzny. Noga krwawiła obficie,
sterczał z niej odprysk kości. Zciągnęła z siebie bluzkę i przewiązała nią kończynę ponad
raną, by powstrzymać krwotok, ale to nie wystarczało.
- Musimy dotrzeć do budynku. Tutaj nie mogę porządnie opatrzyć pańskiej nogi! -
zawołała, przekrzykując kanonadę. - Da pan radę się tam doczołgać? Tutaj nie ma się gdzie
schować.
- Spróbuję.
Mę\czyzna, krzywiąc się z bólu, zaczął pełznąć po kamienistym podło\u. Wolno mu
to szło, tote\ zdesperowana Kasey rozejrzała się, szukając wzrokiem kogoś, kto mógłby im
pomóc. Ale wszyscy ju\ się pochowali. Widziała tylko - i słyszała - \ołnierzy
odpowiadających ogniem na ostrzał nieprzyjaciela.
To było dziesięć najstraszniejszych w jej \yciu minut. Kiedy wczołgiwali się wreszcie
do pustego budynku, cała była zlana potem. Zatrzasnęła kopniakiem drzwi i pomogła pilotowi
przedostać się za stanowisko recepcji. Jej bluzka spełniająca rolę zaimprowizowanej opaski
uciskowej przesiąkła ju\ krwią. Zciągnęła ją więc z nogi i poprosiła mę\czyznę o jego T-shirt.
- Le\ teraz nieruchomo - poinstruowała go, zwijając T-shirt w kłębek i przykładając
go do rany na nodze. Zabezpieczyła ten prowizoryczny tampon swoim paskiem, otarła
zakrwawione dłonie o d\insy i kiwnęła głową. - To powinno powstrzymać upływ krwi, tylko
się za bardzo nie wierć.
- Nie jestem w nastroju do tańca - wystękał.
- Nie wątpię. - Roześmiała się. - A tak nawiasem mówiąc, jestem Kasey Harris.
Lekarka.
- A to mi się trafiło. Szczęście w nieszczęściu, jak to mawiają. - Wyciągnął rękę. -
Andy Burton. Jestem... a raczej byłem, nawigatorem.
- Miło mi, Andy. Szkoda, \e poznajemy się w takich okolicznościach. - Kasey
uścisnęła jego dłoń. - Ty tu le\, a ja poszukam czegoś do picia. Trzeba ci uzupełnić płyny.
- Dobrze, ale uwa\aj. Trzymaj się z dala od okien.
- Nie omieszkam.
Kasey wyczołgała się zza biurka i ostro\nie wstała. W budynku mało co zostało, ale w
kącie zobaczyła automat z napojami. Mo\e są w nim jakieś puszki? Ruszyła w tamtym
kierunku, zgięta we dwoje. Strzelanina na zewnątrz nie milkła, na szczęście walka toczyła się
teraz wokół samolotu. Przy odrobinie szczęścia \ołnierzom uda się odpierać atak rebeliantów
do przybycia posiłków.
W automacie rzeczywiście znajdowały się puszki z lemoniadą. Tylko jak się do nich
dostać? Kasey rąbnęła kilka razy pięścią w maszynę, ale niewiele to dało. W końcu rozbiła
szybkę stojącą obok donicą.
- Podoba mi się twoje podejście  powiedział z uśmiechem Andy, kiedy wróciła do
niego z dwoma puszkami coli. - Po co się bawić w nudne wrzucanie pienią\ków w szparkę,
skoro mo\na to załatwić jednym solidnym kopem?
- Gdyby ktoś pytał, mów, \e inaczej się nie dało - odparła. - Jeszcze by tego
brakowało, \eby oskar\yli mnie o kradzie\!
Podała mu otwartą puszkę.
Adam był w sali operacyjnej, kiedy dotarła do niego wieść o ataku rebeliantów na
lotnisko. June wybiegła do szpitala po nowe opatrunki i wróciła cała roztrzęsiona.
- Kiedy to się stało? - warknął.
- Godzinę temu - wysapała June, zerkając z paniką w oczach na zegar.
- Czyli samolot jeszcze tam stał!
- Tak. Jeszcze go rozładowywali. Podejrzewają, \e rebelianci chcą przechwycić
ładunek. - June przygryzła wargę.
Adam złapał się za głowę. Oboje wiedzieli, \e rebelianci, dą\ąc do przejęcia ładunku,
nie cofną się przed niczym. Myśl, \e Kasey znalazła się w ogniu walki, była nie do zniesienia.
Co gorsza, on nie mo\e się stąd ruszyć, bo operuje.
- Musimy skończyć jak najszybciej - rzucił do Daniela - a więc się postaraj.
Po piętnastu minutach kończył szew, i było to najdłu\sze piętnaście minut w jego
\yciu.
Zerwał maskę i rzucił się do wyjścia. Nikt nie próbował go zatrzymywać. Rękawiczki
poleciały do worka na śmieci, fartuch do kosza, i ju\ był na zewnątrz. Wskoczył do
zaparkowanego przed szpitalem d\ipa, zapalił silnik i ściskając mocno kierownicę, ruszył
ostro z miejsca. W głowie kołatała mu się jedna myśl: jeśli Kasey zginie, nie będzie miał po
co \yć.
Nie pamiętał, jak dotarł na lotnisko. Widział samolot na stanowisku parkingowym,
słyszał strzelaninę, ale to wszystko było jak zły sen. Najwa\niejsze to odnalezć Kasey, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Jennifer Estep [Elemental Assassin 02] Web of Lies
    A==03==POTOMKOWIE HARDCATLEA Lewis Jennifer TANIEC Z NIEZNAJOMYM
    531. DUO Lewis Jennifer Przyjęcie w Singapurze
    Vickie Taylor Gargoyles 1 Carved in Stone
    Taylor Janelle 12 Zbrodnia z miłości
    Travis S. Taylor One Day on Mars
    Alan Dean Foster The Man Who Used the Universe
    0415403510.Routledge.Green.Political.Thoughts.May.2007
    John Varley Gaea 1 Titan
    Bukowski_Charles_ _Listonosz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ptsite.xlx.pl