[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miejsce za kierownicą. Jednak kiedy przekręcała kluczyk w stacyjce,
oczy miała już całkiem suche. Uspokoiła się na tyle, by pomachać
Sophie, która stała pośrodku ścieżki. Nie miała jedynie odwagi
popatrzeć na Jacka.
Dopiero w momencie, gdy włączyła wsteczny bieg, podniosła
wzrok. Zaskoczyła ją żarliwość jego spojrzenia.
Widząc, że się mu przygląda, kiwnął głową na do widzenia i
niezdarnie pomachał ręką.
Zdjęła stopę z hamulca i skierowała samochód na jezdnię. Jeszcze
raz odwróciła głowę. To dziwne, ale kiedy zobaczyła Sophie i Jacka
stojących na podjezdzie, z rękami uniesionymi w geście pożegnania,
zdała sobie sprawę, że perspektywa powrotu do domu
niespodziewanie przestała ją cieszyć.
Mniej więcej w kwadrans po tym, jak wyjechała za rogatki
Plainsville, zaczaj padać deszcz. Jeszcze rano właściciel wypożyczalni
narysował jej mapę trasy, którą miała pokonać. Miała do wyboru dwie
drogi. Jedną, podobno bardziej malowniczą, prowadzącą przez miasto,
oraz obwodnicę, z której mogła skręcić prosto na autostradę
prowadzącą do Chicago, bez konieczności przedzierania się przez Des
Moines.
Mimo że w Plainsville zaczynało się chmurzyć, zdecydowała się
na drogę przez miasto. Zapewne nie przyjdzie jej więcej znalezć się w
Iowie, więc powinna wykorzystać okazję, by nasycić oczy pięknem
tutejszego krajobrazu. Wbrew temu, co dotąd utrzymywała, tak
naprawdę wcale nie było jej spieszno do pracy. Poza tym portiernia w
firmie czynna jest przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, więc
może zajrzeć do biura o każdej porze dnia i nocy.
Dwupasmowa szosa wiła się pośród rozległych gospodarstw i pól,
które niebawem miały pokryć się łanami zbóż i kukurydzy. Ta część
Iowy wyglądała dokładnie tak jak na zdjęciach, które Rosalyn
pamiętała ze szkoły. Liczne wzgórza o łagodnych zboczach
powodowały, że droga skręcała to w prawo, to w lewo, odsłaniając
coraz to nowe krajobrazy. Monotonny, regularny odgłos wycieraczek,
które włączyła, gdy zaczynało kropić, tylko potęgował poczucie
spokoju.
Gdyby nie ta ogarniająca ją senność, zapewne wcześniej zdałaby
sobie sprawę z grążącego jej niebezpieczeństwa. Wielka ciężarówka z
przyczepą wyjechała znienacka z bocznej, żwirowej drogi około
kilometra przed nią.
Rosalyn była przekonana, że tak dużym samochodom nie wolno
poruszać się po bocznych drogach, tylko muszą korzystać z autostrad.
Ale skoro już się pojawił, pomyślała, muszę zachować większą
ostrożność. Co gorsza, padało coraz silniej i przez zaparowane szyby
widoczność stawała się coraz bardziej ograniczona. Rosalyn uchyliła
okno i metodą prób i błędów odnalazła na desce rozdzielczej przycisk
dmuchawy ciepłego powietrza.
Ulewa połączona z gradobiciem zacinała tak gwałtownie, że
wycieraczki nie nadążały. Ustawiła rozmrażanie szyb na najwyższy
poziom i praktycznie przywarła głową do okna, by lepiej widzieć
drogę. Sylwetka ciężarówki majaczyła zaskakująco blisko i Rosalyn
lekko nacisnęła pedał hamulca. Przez boczną szybę zauważyła, że
szosa prowadzi teraz pod górę. Zapewne dlatego ciężarówka jechała
tak wolno.
Całe lata prowadzenia samochodu po zatłoczonych ulicach
Chicago uczyniły z Rosalyn doświadczonego kierowcę. Mimo to nie
znosiła jazdy przy złej pogodzie. Tymczasem, zanim jeszcze udało się
jej pokonać wzgórze, nawierzchnię szosy pokryła gołoledz. Zaklęła ze
złością. Wiosna prawie w pełni, a tu rozpętała się prawdziwa zamieć.
Coś takiego może zdarzyć się tylko w Iowie!
Ciężarówka zniknęła za szczytem wzniesienia. Mimo że
dmuchawa pracowała na pełnych obrotach, widoczność w
samochodzie pozostała mocno ograniczona. Rosalyn zaczynała
żałować, że nie poczekała z wyjazdem do niedzieli. Teraz jednak nie
miała już wyjścia. Pokonała w końcu wzgórze i z rosnącą prędkością
zaczęła zjeżdżać w dół.
Przez ścianę śniegu z deszczem zauważyła nagle, że ciężarówka,
która znajdowała się już u stóp wzniesienia, nagle jakby łamie się na
pół i wpada w poślizg. Przez chwilę wyglądało to tak, jakby jej dwie
części zaczęły poruszać się w przeciwnych kierunkach. Podczas gdy
przyczepa ustawiła się pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do
kierunku jazdy, kabina kierowcy zrobiła obrót wokół własnej osi i
sunęła wprost na nadjeżdżający samochód Rosalyn.
Pamiętając, że w tych warunkach nagłe hamowanie niechybnie
zakończy się poślizgiem, Rosalyn raz po raz delikatnie przyciskała
pedał. Wiedziała, że nie może teraz ulec panice i przez cały czas
panowała nad kierownicą.
Zorientowała się, że niestety kierowca ciężarówki całkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]