[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Mam dla ciebie niespodziankę.
Gwen zmierzyła go wzrokiem podejrzliwie. Nie lubiła niespodzianek,
za wiele miała przykrych w życiu.
 Nie chcesz się dowiedzieć, o co chodzi?  spytał.
 Ależ chcę, tylko wszędzie wietrzę jakiś podstęp.
 Spokojnie: To będzie superdzień, obiecuję ci. Czy jesteś gotowa do
wyjazdu?
Spojrzała na swoje bose stopy.
 Chyba muszę coś włożyć na nogi.
 No to idz  odparł z uśmiechem.  Powiem Emmie, że wyjeżdżamy.
Tylko nie zwlekaj, bo nie możemy się spóznić.
Wrócili do domu i Gwen poszła do swojego pokoju. Miała na sobie
powłóczystą letnią sukienkę. W szafie wisiało ich kilka, a były na tyle luzne,
że nie musiała kupować ubrań dla kobiet w ciąży. Wiedziała jednak, że
prędzej czy pózniej będzie musiała to zrobić.
Włożyła sandały i na wszelki wypadek zabrała rozpinany sweterek,
gdyby mieli wracać pózno. Gdy wyszła przed dom, usłyszała warkot
73
R
L
T
potężnego silnika corvetty.
 Niedługo wrócimy!  krzyknęła w kierunku Emmy.
Alex czekał przy samochodzie, przytrzymując otwarte drzwi. Złożył
dach, aby mogli cieszyć się łagodną pogodą i podmuchami wiatru znad
oceanu.
 Dziękuję ci, złotko  powiedziała, wsuwając się na siedzenie.
Zatrzasnął drzwi, okrążył samochód i usiadł za kierownicą.
 No to dokąd konkretnie jedziemy?  zapytała, gdy wjeżdżali na
autostradę.
 Powiedziałem ci, że to niespodzianka. Ale miła, obiecuję. Odpręż się
trochę, wyluzuj.
Gwen roześmiała się i rozparła na siedzeniu. Miał rację, powinna się
wyluzować. Za dużo rzeczy w jej życiu odbywa się pod dyktando programów
i spotkań. Choć doceniała wysiłki Willa i Adrienne, by wakacje wszystkim
się udały, tutaj raczej nie miała okazji, by prawdziwie wypocząć.
Zamknęła oczy i głęboko odetchnęła. Jechać przez wiejskie okolice
odkrytym samochodem to prawdziwa frajda, tym bardziej że nasuwało jej to
wspomnienia z dzieciństwa, kiedy pełen zapachów wiatr smagał jej twarz i
rozwiewał włosy, gdy siedziała w tyle furgonetki dziadka.
Kiedy ponownie otworzyła oczy, zobaczyła, że zbliżają się do jakiegoś
miasta. Pojawiło się więcej domów, a po obu stronach drogi ciągnęły się
chodniki.
W okręgu Hamptons nie brakowało luksusowych willi, ale Gwen wolała
niewielkie i skromne domki: mury bielone wapnem, werandy pokryte
dachem, ogrody trochę dzikie, w stylu angielskim. To wszystko, co było tu na
długo, zanim w to miejsce przybyli potentaci i wznieśli pałace warte wiele
milionów dolarów.
74
R
L
T
Po domach pojawiły się sklepy, a Gwen zobaczyła tabliczkę z nazwą
miasta: East Hampton. Minęli luksusowy sklep spożywczy, sklep z winami,
piekarnię i niewielki salon jubilerski. Na rogu jednej z ulic malowniczy taras
małego bistra ocieniała pasiasta markiza. Urocze miejsce.
Sądziła, że Alex się zatrzyma i swoim zwyczajem zacznie na niej
wymuszać, by weszła do jakiegoś sklepu. Gdy ostatnio robili razem zakupy,
zaciągnął ją do Tiffany'ego i nalegał, by coś sobie wybrała. Zmiesznie było
oglądać gabloty z biżuterią, której cena przekraczała kilka jej miesięcznych
pensji. Czy to nie przesada teraz, podczas dwutygodniowych wakacji?
Jeśli wtedy zdecydowała się na bransoletkę, to wyłącznie dlatego, by
Alex dał jej spokój. Musi jednak przyznać, że bardzo jej się spodobała.
Dzisiaj nadgarstek bez niej wydawał się nagi, ale sądziła, że lepiej było ją
zostawić w domu.
Poza tym nie może raczej nosić symbolu czystości, skoro ostatnio
niewiele ma z nią wspólnego.
Alex zaparkował samochód na ulicy i zgasił silnik.
 Jesteśmy na miejscu  oznajmił.
Wziął ją za rękę i przeprowadził na drugą stronę ulicy do piętrowego
budynku. Na drzwiach wisiała tabliczka z napisem Raj. Salon Odnowy
Biologicznej.
Miała ochotę podskoczyć z radości. Wpadłaby już w zachwyt, gdyby
Alex kupił jej tu jakiś luksusowy szampon. Domyślała się, że chodzi o coś
więcej.
Znalazła się w... raju. Jednak przed chwilą zauważyła przy wejściu
informację, że dziś salon jest zamknięty.
 Chyba dzisiaj nie pracują  rzekła zawiedziona.
 Pozory często mylą  odrzekł Alex.
75
R
L
T
Otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił ją do środka.
W recepcji serdecznie powitała ich wysoka szczupła kobieta.
 Dzień dobry. Jestem Leigh, właścicielka salonu. Czy pani Wright?
 Tak, proszę mi mówić Gwen  odparła.
 Zwietnie. Mamy zarezerwowane pół dnia zabiegów pielęgnacyjnych
dla pani.
Zaskoczona Gwen popatrzyła na Alexa.
 Pół dnia?
 Czy miałaś w planie coś innego?  odrzekł, wzruszając ramionami z
nieśmiałym uśmiechem.
 Ale przecież wisi informacja, że salon jest zamknięty.
 Tak jest  ciągnęła pani Leigh.  Pan Stanton zarezerwował nasz salon
na pół dnia, więc możemy poświęcić uwagę tylko i wyłącznie pani. Wszystko
już gotowe, łącznie z masażem prenatalnym, po którym na pewno poczuje się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Carlos Castaneda Sztuka śÂšnienia
    Kleypas Lisa Give Me Tonight
    Rebeliantka Anne Herries
    Amanda Steiger Unclaimed (pdf)
    Anne McCaffrey Doona 3 Treaty on Doona
    LA Banks Crimson Moon 01 Bad Blood
    Joel Rosenberg H
    Dawn Lindsey Na próbć™
    Andew Gibson James Joyce (pdf)
    08 Zlota Dynastia Gold Kristi Kodeks zakochanych
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ptsite.xlx.pl