[ Pobierz całość w formacie PDF ]

6
Czekała już prawie godzinę, zanim jedna z żon Wierzgającego Ptaka zapytała: Gdzie
jest Tańczący Z Wilkami?
Oczekiwanie było bardzo ciężkie. Każdą minutę wypełniały myśli o nim. Kiedy
zadano jej to pytanie, usiłowała sformułować odpowiedz takim tonem, żeby zataić
prawdziwe uczucia.
- Ach, tak... Tańczący Z Wilkami. Nie, nie wiem, gdzie jest.
Wyszła na zewnątrz, żeby popytać. Ktoś widział, jak wyjeżdżał wczesną porą, udając
się na południe, i słusznie zgadła, że pojechał do fortu białego człowieka.
Nie chcąc wiedzieć, dlaczego odjechał, rzuciła się do wykańczania juków, przy
których pracowała, starając się wymazać rozpraszające ją obrazy obozowego życia, by
skupić się jedynie na nim.
Ale to nie wystarczało.
Chciała być z nim sam na sam, nawet jeśli miałoby to być tylko w myślach, więc po
popołudniowym posiłku wyruszyła główną ścieżką nad rzekę.
Zazwyczaj o tej porze panował tam spokój i była zadowolona, nie znalazłszy nikogo
nad brzegiem wody. Zdjęła mokasyny, weszła na gruba kłodę, sterczącą jak molo i siadając
na niej okrakiem, zamoczyła nogi w niosącej chłód płyciznie.
Pozostał zaledwie ślad wiatru, który nie wystarczał, by uśmierzyć skwar dnia.
Położyła dłonie na udach, rozluzniła ramiona i siedziała wpatrzona na wpółprzymkniętymi
oczyma w wolno płynąca rzekę.
Gdyby tak teraz przyszedł po nią. Gdyby tak spojrzał na nią tymi stalowymi oczami,
zaśmiał się swoim zabawnym śmiechem i powiedział  idziemy . Poszłaby natychmiast,
nieważne dokąd. Nagle przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie, wyraznie jakby to było
wczoraj. Jazda powrotem, ona na wpół świadoma, a on cały zbryzgany jej krwią.
Przypomniała sobie poczucie bezpieczeństwa, jakiego doznała, jego ramiona wokół jej
kibici, swoją twarz wtuloną w wydzielający ostrą woń materiał jego kurtki.
Teraz wiedziała już, co to znaczy. Zrozumiała, że to, co czuje teraz, jest tym samym,
co czuła wówczas. Wtedy było to tylko ziarenko, zagrzebane w ziemi i niewidoczne, i nie
wiedziała, co ono oznacza. Ale Wielki Duch wiedział. Wielki Duch sprawił, że ziarenko
wzeszło. Wielki Duch w swej Wielkiej Tajemniczości krok po kroku natchnął ziarenko wolą
życia.
To uczucie jakiego doznała, poczucie bezpieczeństwa. Teraz wie, że nie było to
bezpieczeństwo odczuwane w obliczu wroga, burzy lub krzywdy. Nie było to w ogóle nic
fizycznego. To było bezpieczeństwo, jakie odczuła w swoim sercu. Od tej pory jest tam przez
cały czas. Zdarzyła się najdziwniejsza z rzeczy tego świata, pomyślała. Wielki Duch nas
połączył.
Kręciło jej się w głowie z zadziwienia, jak do tego wszystkiego doszło, gdy posłyszała
o kilka kroków dalej ciche pluskanie wody.
Kucał na małym skrawku plaży, powoli i bez pośpiechu ochlapując sobie twarz wodą.
Spojrzał na nią i nie starając się nawet otrzeć ściekającej mu po twarzy wody, uśmiechnął
się jak mały chłopiec.
- Jak się masz - powiedział. - Byłem w forcie.
Powiedział to tak, jakby byli ze sobą przez całe życie. Odrzekła mu w ten sam sposób.
- Wiem.
- Możemy trochę porozmawiać?
- Tak - odpowiedziała. - Czekałam na to.
W oddali, na szczycie ścieżki, rozbrzmiały głosy.
- Dokąd moglibyśmy pójść? - spytał.
- Znam takie jedno miejsce.
Szybko zerwała się na nogi i idąc krok lub dwa kroki w przodzie przed Tańczącym Z
Wilkami, zaprowadziła go do starej bocznej dróżki, którą znalazła tamtego dnia, gdy
Wierzgający Ptak poprosił ją, by przypomniała sobie biały język.
Maszerowali w milczeniu, otoczeni miękkim człapaniem własnych kroków,
poszumem wierzb i śpiewem ptaków, od których roiło się w zaroślach.
W głębi piersi serca im łomotały na myśl o tym, co ma się zdarzyć, i z niepokoju,
kiedy i gdzie to nastąpi.
W końcu rozpostarła się przed nimi odosobniona polanka, na której wspominała
przeszłość. Nadal bez słowa, usiedli po turecku naprzeciw wielkiej, pochylonej ku rzece
topoli.
Nie mogli mówić. Wydawało się, że wszystkie inne dzwięki zamarły. Wszędzie była
cisza.
Ta Która Stoi Z Pięścią schyliła głowę i spostrzegła rozdarty szew na nogawce od
spodni. Spoczęły tam jej dłonie, w połowie ud.
- Są podarte - wyszeptała, lekko błądząc końcami palców po rozdarciu. Gdy znalazła
się tam jej dłoń, nie mogła jej oderwać. Małe palce leżały nieruchomo, złączone razem.
Jakby popychane niewidzialną siłą, ich głowy zwróciły się delikatnie ku sobie.
Splotły się ich palce. Dotyk był żarliwy jak samo zespolenie. %7ładne z nich nie potrafiło
prześledzić biegu zdarzeń, które do tego doprowadziły, ale w chwilę potem wymieniali
pocałunek.
Nie był to głęboki pocałunek, po prostu muśnięcie, a potem lekkie złączenie warg.
Lecz przypieczętował on miłość między nimi.
Przytulili się policzkami, a gdy nosy wypełniły się im wonią drugiej osoby, zapadli w
sen. We śnie kochali się, a kiedy skończyli i leżeli obok siebie pod wielką topolą, Tańczący Z
Wilkami spojrzał jej w oczy i zobaczył łzy.
Odczekał chwilę, ale nie była w stanie mówić.
- Powiedz mi - wyszeptał.
- Jestem szczęśliwa - rzekła. - Jestem szczęśliwa, że Wielki Duch pozwolił mi dożyć
tej chwili.
- Mam to samo uczucie - powiedział ze zwilgotniałymi oczami.
Ciasno przylgnęła do niego i zaczęła płakać. Gdy szlochała, trzymał ją mocno, nie
obawiając się spływającej po jej twarzy radości.
7
Kochali się całe popołudnie, odbywając w przerwach długie rozmowy. Gdy w końcu
na polance zaczęły kłaść się cienie, usiedli czując, że jeśli pobędą tu dłużej, ich nieobecność
zostanie zauważona.
Wpatrywali się w migotanie wody, gdy rzekł:
- Rozmawiałem z Kamiennym Cielęciem... Wiem, dlaczego uciekłaś tamtego dnia...
dnia, w którym spytałem cię, czy jesteś mężatką.
Wtedy podniosła się i wyciągnęła rękę. Wziął ją, a ona przyciągnęła go do swoich
stóp.
- Przeżyłam z nim dobre życie. Odszedł ode mnie, ponieważ nadchodziłeś ty. Teraz
tak to widzę.
Wyprowadziła go z polanki i ruszyli w drogę powrotną, tuląc się do siebie w marszu.
Gdy znalezli się w zasięgu ledwie słyszalnych głosów dochodzących od strony wioski, stanęli
nasłuchując. Główna ścieżka była o parę kroków przed nimi.
Zcisnąwszy dłonie, kochankowie instynktownie wślizgnęli się pomiędzy wierzby i
jakby miało im to pomóc w przetrwaniu nadchodzącej nocy rozłąki, połączyli się, robiąc to
tak szybko, jak pośpieszny jest pocałunek na pożegnanie.
O dwa lub trzy kroki od głównej drogi prowadzącej do wioski zatrzymali się raz
jeszcze, a gdy trzymali się w objęciach, ona wyszeptała mu do ucha:
- Jestem w żałobie i nasi ludzie nie przystaliby na to, gdyby dowiedzieli się o naszej
miłości. Musimy naszą miłość starannie skrywać, dopóki nie nadejdzie czas, by wszyscy ją
ujrzeli.
Skinął głową, że rozumie, uściskali się krótko, a potem przemknęła przez poszycie
zarośli.
Tańczący Z Wilkami odczekał wśród wierzb dziesięć minut, a potem podążył za nią.
Kiedy dowlókł się pod górę do wioski, był zadowolony, że jest sam.
Poszedł prosto do swojego wigwamu i usiadł na łóżku, wpatrując się przez uchyloną
zasłonę w resztki dziennego światła i z rozmarzeniem myśląc o ich wspólnym popołudniu
pod topolą.
Kiedy zapadł zmierzch, położył się na grubych derkach i uświadomił sobie, że jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    46.Michael Reaves Era Powstania Imperium Noce Coruscant I. Pogrom Jedi
    338. Harlequin Romance Michaels Leigh Nie chcę mieć dziecka
    Sean Michael Jarheads 01.5 Dogtags and Cowboy Boots
    Sean Michael Velvet Glove Volume III
    Howard Michael sciezka wielkiego maga
    Michaels Kasey Wzorcowi rodzice(1)
    4.Michael Moorcock Śniące Miasto
    Jules Verne Michael Strogoff
    Unamuno, Miguel de Del sentimiento trĂĄgico de la v
    LB Gregg 03 Cover Me
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zdrowieiuroda.opx.pl