[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czy to coś złego. Mam więc zamiast tego wybierać rzeczy, o których dobrze
wiem, że są złe, i co zaproponować? Więzienie? Alboż mi się chce żyć w
więzieniu i jak niewolnik zależeć od ustawicznie zmieniającej się władzy, od
tych jedenastu? Może grzywnę i więzienie, zanim kary nie spłacę? Ależ to
samo, co dopiero mówiłem. Ja nie mam pieniędzy, nie mam skąd płacić.
Więc może proponować wygnanie? Wy byście mi to może uchwalili. Ale ja
bym musiał być strasznie do życia przywiązany, gdybym miał być aż tak głupim
i nie mógł wymiarkować, że wy przecież, moi współobywatele, nie mogliście
wytrzymać mojego sposobu życia i myślenia, ale wam to zaczęło zanadto już
ciążyć i budzić zawiść, tak że chcecie się tego wszystkiego pozbyć. A obcy
niby, zniosą to tym łatwiej? Ani mowy, obywatele! I ładne bym ja miał życie;
tak pójść na wygnanie, człowiekowi w tym wieku, włóczyć się z miasta do
miasta, czekać, aż go znowu skądeś wyrzucą. Jestem przekonany, że
dokądkolwiek bym przyszedł, młodzież będzie słuchała moich rozmów tak
samo jak tutaj. Gdybym ich pędził od siebie, oni się sami postarają o wygnanie
mnie z miasta, namówią starszych, a jeśli ich nie będę pędził, to mnie wygnają
ich ojcowie i bliscy, ze względu na nich samych.
Więc pewnie ktoś powie:. A nic nie gadać i cicho siedzieć ty nie potrafisz,
Sokratesie, jak sobie od nas pójdziesz na wygnanie?" Otóż to właśnie. O tym
najtrudniej przekonać niejednego z was. Bo jeżeli powiem, że to jest
nieposłuszeństwo względem boga i ja dlatego nie mogę siedzieć cicho, to mi nie
uwierzycie; powiecie, że to drwiny. A jeżeli powiem, że to właśnie jest też i
największe dobro dla człowieka: każdego dnia tak rozprawiać o dzielności i o
innych rzeczach, o których słyszycie, że i ja sam rozmawiam, i własne, i cudze
zdania roztrząsam, a bezmyślnym życiem żyć człowiekowi nie warto, jeśli to
powiem, to tym mniej mi będziecie wierzyli. Ale to tak jest, jak mówię,
obywatele; tylko przekonać kogoś o tym nie jest łatwo.
Poza tym nie zwykłem się uważać za człowieka, któremu by się coś złego
należało. Więc gdybym miał pieniądze, byłbym był proponował grzywnę, którą
by mi wypadło zapłacić. To by mi zupełnie nie szkodziło. Tymczasem tak
no, nie mam, chyba tyle, ile bym potrafił zapłacić, na tyle może zechcecie mnie
skazać? Ja bym może mógł zapłacić wam... minę srebrem. Więc tyle proponuję.
Tymczasem ten tutaj Platon, obywatele, Kriton, Kritobulos i Apollodoros
proszą mnie, żebym proponował trzydzieści min; mówią, że sami ręczą za
spłatę. Więc proponuję tyle. Porękę za srebro będziecie mieli pewną.
[ WWW.FILOZOF.PL Platon: Obrona Sokratesa ]
19
Dla tych paru, a bardzo już niewielu lat będziecie, obywatele, osławieni i kto
tylko zechce, będzie mógł miasto hańbić, żeście zabili Sokratesa, mędrca. Bo
będą o mnie mówili, że jestem mędrcem, jakkolwiek nim nie jestem, ci, którzy
zechcą wam uwłaczać. Gdybyście byli poczekali niedługo, czas jakiś, byłoby
wam to i tak samo z siebie przyszło. Widzicie przecież mój wiek, że to już życia
dużo poza mną, a śmierć blisko. Nie mówię tego do was wszystkich, ale do tych,
którzy wetowali dla mnie śmierć. A jeszcze i to powiem, także tylko do nich: wy
może myślicie, obywatele, że ja przegrywam dlatego, bo za mało mam
argumentów takich, którymi bym was potrafił przekonać, gdybym sądził, że
trzeba wszystko możliwe robić i mówić, byle wyroku uniknąć. Ani mowy.
Przegrywam, bo za mało mam nie argumentów, tylko bezwstydu i bezczelności,
i zbyt mało mi się chce mówić wam takich rzeczy, których wy byście słuchali
najchętniej: gdybym tu płakał i jęczał i gdybym nie wiadomo co wyprawiał, i
mówił rzeczy poniżej mojej godności, jak ja uważam, takie, jakeście zwykli
słyszeć od innych. Tymczasem ja ani przedtem nie uważałem za stosowne robić
niczego podłego z uwagi na niebezpieczeństwo, ani mi teraz żal, żem się w ten
sposób bronił; wolę zginąć po takiej obronie niż tamtym sposobem żyć. Bo ani
w sądzie, ani w wojnie, ani ja, ani ktokolwiek inny nie powinien o tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]