[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lustro, wzięła głęboki oddech i poszła otworzyć.
- Oniemiałem. - Oczy Connora były szeroko otwarte i lśniące jak nigdy
przedtem. Obejrzał ją sobie od stóp do głów zachwyconym spojrzeniem.
Przyłożył dłoń do serca, jakby się obawiał, że bez tego mogłoby przestać bić. -
JesteÅ›... JesteÅ› taka...
- Jaka? - spytała uśmiechając się figlarnie. - Wyduś to wreszcie.
- Po prostu brak mi słów. - Connor wszedł, zamknął za sobą drzwi. Ani na
chwilę nie przestał na nią patrzeć. - Nigdy na żadnym zdjęciu tak pięknie nie
wyglądałaś. Ta fryzura... sukienka...
- 91 -
RS
Maxie zrobiło się ciepło koło serca.
Connor także wyglądał zachwycająco w czarnym garniturze i
śnieżnobiałej koszuli. Nawet niesforne włosy miał tym razem porządnie
uczesane.
- Pięknie się wystroiłeś - pochwaliła. - Na pewno spodobasz się w
kręgielni.
- W kręgielni, powiadasz? - Uśmiechnął się do niej łobuzersko. - A więc
spodziewasz się, że zabiorę cię do kręgielni...
- O ile wiem, to jedyne miejsce, które w soboty jest otwarte do pózna.
Connor się roześmiał. Najwyrazniej nie zamierzał jej zdradzić swoich
planów. Maxie dopiero teraz zauważyła, że przyniósł ze sobą niewielki
plastikowy pojemnik.
- Co tam masz? - spytała.
- Ach, byłbym zapomniał. Tak cudnie wyglądasz, że o bożym świecie
zapomniałem. - Wyjął z pojemnika bransoletę z białych gardenii, założył ją
Maxie na rękę. - Chciałem ci kupić bukiecik przypinany do sukni, ale
sprzedawczyni w kwiaciarni powiedziała, że w tym roku wszyscy zamawiają
bransolety.
- Wszyscy? Co za wszyscy?
- Strasznie jesteś dziś dociekliwa - upomniał ją, lecz jego oczy śmiały się.
- I taka piękna, że nie można od ciebie oczu oderwać.
- Jeszcze ci nie podziękowałam za prezenty. - Delikatnie pogładziła śliski
materiał sukni. - Masz świetny gust. Zupełnie nie wiem, skąd wiedziałeś, jaki
rozmiar kupić.
- Mam swoich informatorów.
- Bardzo ci dziękuję. Nie pamiętam, kiedy tak wspaniale się czułam.
- Ja też nie - przyznał cicho Connor, chociaż jemu chodziło o coś zupełnie
innego. - I z każdą chwilą czuję się lepiej. Jesteś gotowa do wyjścia?
- Nigdzie nie pójdę, dopóki mi nie powiesz dokąd.
- 92 -
RS
- W porządku - odparł bez wahania. - Wobec tego pójdę sam.
- Ależ ty jesteś uparty. - Zabawnie zmarszczyła nosek. - No już dobrze,
idÄ™.
Zanim dojechali do szkoły, Connor stracił przekonanie o genialności
swego planu.
Czy ja oszalałem? - myślał przygnębiony. Zabieram Glitter Baby na
szkolny bal w Oakley? To bywała w świecie kobieta. Wszędzie była, wszystko
widziała, poznała nawet koronowane głowy i dwukrotnie znalazła się na okładce
magazynu People" jako najpiękniejsza twarz na świecie.
Z niepokojem patrzył, jak się zdziwiła, gdy wjechali na parking przed
szkołą, jaką zrobiła minę, kiedy zauważyła wielki plakat na drzwiach.
- Wyszło szydło z worka - powiedział. Chciał, żeby to zabrzmiało
humorystycznie, niestety wypadło raczej blado. - W moim szaleństwie
naprawdę jest metoda. Twoja mama powiedziała mi wczoraj, że nigdy nie byłaś
na szkolnym balu, więc pomyślałem sobie... Nie miałabyś ochoty przekonać się,
co cię ominęło?
- Connor...
- Wiem, że to trochę dziwne. Zwłaszcza dla kogoś, kto zwiedził cały
świat, ale...
Nim zdążył skończyć zdanie, Maxie pocałowała go w policzek.
Spojrzał na nią i zaniemówił. Nie spodziewał się, że mogłaby być jeszcze
piękniejsza, a jednak była.
Burza kasztanowych włosów, fiołkowe oczy pełne łez i rozchylone usta,
których blask nieustannie paraliżował sprawny zazwyczaj umysł.
- Nigdy w życiu nikt nie zrobił dla mnie nic podobnego - powiedziała.
Prędko otarła łzę z policzka.
Connor wciąż nie wiedział, czy dobrze zrobił.
- Jesteś zadowolona? - spytał niepewnie.
- Nie masz pojęcia jak bardzo - szepnęła.
- 93 -
RS
Poczuła, jak rodzi się w jej sercu całkiem nowe uczucie: pełna nadziei
słodycz oczekiwania.
Nigdy dotąd żaden mężczyzna nie okazał jej tyle zainteresowania ani tyle
czułości, ile Connor dał jej w ciągu dwóch dni. Nikt nigdy nawet tego nie
próbował.
Connor odetchnął z ulgą. A więc zrozumiała jego intencje. Zrozumiała, że
ten wieczór miał jej zwrócić zgubione dzieciństwo i dziewczęce marzenia.
Bardziej niż czegokolwiek na świecie pragnął, by marzenia Maxie się spełniły.
Zdziwienie malujące się w jej oczach miało dla niego większą wartość niż
wszystkie cuda świata.
- Chodz, mój Kopciuszku - powiedział, usiłując pokryć żartem drżenie
głosu. - Idziemy na bal.
Maxie często się zastanawiała, jak wyglądają szkolne bale. Teraz już
wiedziała. Przypuszczała nawet, że bawiła się lepiej, niż bawiłaby się, gdyby
rzeczywiście była uczennicą tej szkoły.
Bal odbywał się w sali gimnastycznej. Sufit udekorowano serpentynami i
mnóstwem kolorowych balonów. Większość dziewcząt miała na sobie różowe
sukienki i bransolety z gozdzików.
Wszyscy tancerze patrzyli z podziwem na Maxie i Connora, lecz po raz
pierwszy od dwóch lat Maxie to wcale nie przeszkadzało. W czasie gdy Glitter
Baby święciła tryumfy, większość z nich była jeszcze dziećmi, więc pewnie
nigdy nawet o niej nie słyszeli. Maxie czuła się cudownie.
Tańczyli bez przerwy, objadali się ciasteczkami, opijali ponczem, a potem
znowu tańczyli.
Maxie nie zapamiętała, jakie grano utwory, za to wbił jej się w pamięć
zapach wody kolońskiej Connora, uczucie ciepła, gdy podczas tańca wtulała
twarz w jego ramię. Pamiętała, jak się śmiał, kiedy wyszli na dwór zaczerpnąć
świeżego powietrza i jak jego śmiech zamarł, gdy w ustronnym miejscu za
krzakiem całowali się do utraty tchu.
- 94 -
RS
Wybiła północ, przebrzmiały takty ostatniego walca. Connor spojrzał na
zegarek, uśmiechnął się.
- Nie musisz wrócić do domu przed północą, moja maleńka? - spytał.
Maxie nie odpowiedziała od razu. Patrzyła na niego rozmarzona.
- Cudownie było odmłodnieć - powiedziała cicho. - Nie wiem, jak mam ci
dziękować za ten wieczór. Ale teraz chciałabym, żebyśmy razem wrócili do
domu. Chciałabym się przekonać, jak to jest być kobietą. Chyba że masz coś
przeciwko temu.
Connor stał jak wrośnięty w ziemię. Uśmiech powoli znikał z jego twarzy,
oddech stał się urywany. Po raz pierwszy w życiu nie wiedział, co powiedzieć
ani jak się zachować.
- Nigdy nic podobnego mi się nie przytrafiło, kiedy chodziłem do szkoły.
- Podzielił się z nią pierwszą myślą, jaka mu przyszła do głowy.
- W twojej szkole panienki były bardzo cnotliwe? - Uśmiechała się do
niego wyzywajÄ…co. - Wracajmy do domu, dobrze?
Connor obawiał się, że śni. Jednak jeśli to naprawdę był sen, nie
zamierzał się z niego budzić.
- 95 -
RS
ROZDZIAA ÓSMY
Farma pogrążona była w głębokim śnie. Jedyny dzwięk zakłócający
nocną ciszę dobiegał z kąta pokoju, przypominając sapanie przeładowanego
pociÄ…gu towarowego.
- To tylko Boo - uspokoiła Maxie Connora, który stanął w drzwiach
wystraszony. - Ma astmę i strasznie chrapie. Dlatego nie pozwalam mu spać w
mojej sypialni.
Connor obiecał sobie w duchu, że nigdy w życiu nie będzie chrapać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]