[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Po chwili zsunął się ze mnie i znowu krzyknął:
- Jesteś ranna? !
Nie mogłam mówić, pokręciłam tylko głową, szurając włosami po
betonie. Chwycił paski uprzęży moich mieczy i pociągnął mnie w górę,
a ja nadal wytrzeszczałam oczy. Cienkie linie zaklęć rozplątywały się,
szukały, drapieżne i głodne, wchodząc w szczeliny ścian niczym żyły.
- Jezu - szepnęłam w końcu samymi wargami, kły zamro-wiły,
wydłużając się, wbijając w dolną wargę.
Christophe potrząsnął mną, moja głowa się zakołysała.
- Dru!
Opuściłam podbródek i spojrzałam na niego. Wyglądał na
zaniepokojonego, ale tylko przez ułamek sekundy. Zamrugałam, świat
wrócił na swoje miejsce. Z cienia wyłoniła się Nat, jej gładkie włosy
byty zmierzwione, lniany żakiet rozdarty. Aspekt przesuwał się po
mojej skórze jak kojący balsam, usuwając skutki uderzeń, gojąc
siniaki.
- Co?
- Z nią wszystko w porządku! - krzyknęła Nat. - Idziemy! Ale
Christophe się nie ruszył. W jednej ręce nadal trzymał
strzelbę, ale drugą gładził moje włosy, odgarniał loki. O rany...
- Wszystko dobrze, skowroneczku. Nie pozwolę, żeby cię dorwali.
To się cholernie dobrze składa... Nadal nie mogłam mówić, mogłam
tylko gapić się jak głupia. Ale to mu chyba nie przeszkadzało. Musnął
moje czoło opuszkami palców, zjechał dłonią w dół, po policzku,
bardzo delikatnie, nieskończenie... czule.
Jakbyśmy przed chwilą nie wypadli z okna.
- Chodzmy - powiedział w końcu. W tle wyły syreny, alarm
pożarowy, słychać było, jak ogień wysysa tlen przez każdą dziurę, jaką
tylko mógł znalezć, niczym dziecko, wciągające powietrze przez rurkę.
- Musimy biec, szybko.
Skinęłam głową.
- Wiem - powiedziałam, spokojnie i rzeczowo. Ciekawe, chyba
zaczęłam naśladować tatę. Czy on kiedykolwiek czuł się tak
niepewnie, taki zagubiony?
Nie jesteś zagubiona. Christophe jest przy tobie.
To było bardziej pocieszające niż powinno. Ujęłam dłoń
Christophe'a, ścisnęłam mocno. Uniósł brwi, ale od razu spojrzał w
bok, rozejrzał się po dachu.
- Idziemy.
I w samą porę, bo w oddali narastał wysoki, grozny, pełen
nienawiści krzyk, przebijający się przez inne hałasy. Wbił się w mój
mózg ostrym odłamkiem szkła, wzdrygnęłam się. Nat wciągnęła
gwałtownie powietrze, uniosła głowę i pociągnęła nosem.
- Nosferatu - wytchnęła.
No właśnie.
Christophe ciągnął mnie przez dach, moje palce splatały się z jego
palcami. Miał ciepłą skórę, mój dotyk wpił się w otaczający go spokój.
Biegliśmy schodami pożarowymi, czułam zapach smażonego czosnku,
gdzieś tu musiała być restauracja. Nat była tuż za mną.
Dzięki ci Boże, że Graves jest bezpieczny, pomyślałam przelotnie,
a potem nie miałam już czasu myśleć o niczym. Schody wychodziły na
ulicę, wyskoczyliśmy na nią, zaczęliśmy biec.
Kolejny przerazliwy, świszczący krzyk rozbrzmiał znacznie bliżej -
chyba na dachu hotelu. Christophe zaklął cicho, a ja pochyliłam głowę,
skupiając się na tym, żeby nie zostać w tyle.
Rozdział 17
Z dalszej ucieczki pamiętam tylko luzne strzępy. Bieg przez uliczki
i aleje, schody pożarowe, dachy migoczące pod moimi nogami,
Christophe, który ciągnął mnie za sobą, gdy nie mogłam nadążyć. Nie
miałam do niego pretensji.
Nie było bardzo ciemno, ale nie było jasno. Trzymaliśmy się w
cieniu, przebiegając od osłony do osłony, latarnie i światła miasta nie
były już przyjazne. Christophe twierdził, że wampiry nie powinny
raczej używać broni palnej, ale maharaj to co innego. Raz ktoś
otworzył do nas ogień z karabinu szturmowego, dzwięk kul,
wgryzających się w ulicę za nami, do tej pory nawiedza mnie w snach.
Christophe, zwisający i kopiący w okno z półobrotu, biegnąca Nat,
rozmazany obraz człowieka-wilka, odbicia świateł na kutych
balustradach balkonów czy wzór cegieł na fasadach restauracji,
księżyc niczym moneta za niskimi, sunącymi szybko
chmurami. Blask oczu Christophe'a, gdy przebiegał wzrokiem po
dachu, Nat, przykucnięta, dysząca w czasie kilkusekundowego
odpoczynku. Jej włosy poruszane wiatrem, światła samochodów,
rzucające nasze cienie na betonową ścianę pokrytą graffiti.
- Nie masz więcej granatów? ! - krzyknęła wesoło Nat, Christophe
zaklął w odpowiedzi z zapierającą dech inwencją. Podciągnęłam się
nad krawędz dachu, jakbym wychodziła z basenu. Włosy przywarły do
mojej twarzy, głód krwi płonął w całym ciele, kły wbijały się w dolną
wargę, musiałam uważać, żeby się nie ugryzć, wtedy złapaliby ślad
krwi.
Po raz pierwszy ucieszyłam się, że swietocze mają wrażliwe tylko
górne kły. Djamphiry mają większe, ale też tylko górne, zaś wampiry
mają kły na górze i na dole, i potrafią narobić nimi niezłego bałaganu,
widziałam na zdjęciach. Ich szczęka rozszerza się jak paszcza węża,
który chce pochłonąć wielkie jajo, czasem rozszarpują ciało, żeby
dostać się do krwi.
- Drzwi - rzucił Christophe, po raz pierwszy wydawał się naprawdę
zdyszany; Nat już kopnęła w metalową powierzchnię, która wgięła się
jak papier. - Nie możesz głośniej, Skyrunner?
- Mogę - odparła radośnie. - A chciałbyś? Na górę, jesteśmy prawie
na miejscu.
Ucieszyło mnie to. Bolały mnie żebra, spływałam potem, a
wyprzedzaliśmy wampiry tylko o krok. Było ich tak dużo... Nie
miałam czasu złapać oddechu, biegliśmy jak szaleni, a Nat i Christophe
przerzucali się żarcikami, jakby byli na imprezie. Słyszałam już ten
rodzaj humoru, gdy tata rozmawiał ze swoimi kumplami-łowcami.
Ja byłam zbyt skupiona na ucieczce i na tym, żeby nie narobić
głupstw. Poza tym nie miałam nic zabawnego do powiedzenia.
Bo chyba - Boże, Boże, zaraz wszyscy umrzemy! - nie liczyło się
jako dobry żart, prawda?
Wampiry wrzeszczały, krzyk łowów odbijał się echem w całym
mieście. Zastanawiałam się, co sobie myślą zwykli ludzie,
jeśli w ogóle go słyszą. Czy zrzucają to na telewizję u sąsiada?
Wszędzie wyły syreny, płonął ogień. Nie wiedziałam, ile z tego to
zwykła conocna walka w wielkim mieście, a ile to wampiry, które [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Falkensee Margarete von Noce Błękitnego Anioła
    świat nocy 2 Anioł‚ Ciemności,...(całość)
    Roberts Nora Portret Anioła
    Stuart Anne Upadły anioł
    Gill Sanderson Rodzina, ach rodzina
    652 Red Rose
    GR862. DUO Galitz Cathleen Duma i namić™tnośÂ›ć‡
    LA Banks Crimson Moon 01 Bad Blood
    William Shatner Tek War 05 Tek Secret
    Lovelace Merline Romans bez schematow
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl