[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ubrać się w dżinsy i bluzę, którą miała na sobie wczoraj.
Nie chciała wkładać żadnej z innych swoich rzeczy, nawet
jeśli coś przetrwało włamanie do jej pokoju. Najej ubraniu
leżaÅ‚a kartka. Elegancki, pochyÅ‚y charakter pisma z pew­
nością należał do Julii.
Kochanie, wez sobie majtki, jakÄ…Å› bluzkÄ™ lub sweter.
Spodnie pewno nie bądą pasowaćdo twojej figury ołówka.
BAKITNE WZGÓRZA 87
Dobrze, że nie nosisz biustonosza, bo myśl, że twój biust
miałby wypełnić mój stanik, wydaje się dość zabawna. J.
Roześmiała się, czytając liścik. To zresztą pewnie było
zamiarem Julii, pomyÅ›laÅ‚a z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ…. Ze sterty ko­
ronkowej bielizny w pastelowych kolorach wyciągnęła
parÄ™ majteczek. WÅ‚ożyÅ‚a też sweter Julii, podciÄ…gajÄ…c rÄ™­
kawy do łokcia. Zresztą i tak niewiele dalej sięgały. Na
korytarzu starannie ominęła wzrokiem drzwi do pokoju
Helen.
- Myślałem, że będziesz spała dłużej.
Zatrzymała się u stóp schodów, czekając, aż Steve do
niej dołączy. Wyglądał starzej niż poprzedniego dnia.
- DziÄ™ki Bogu trochÄ™ mniej pada - powiedziaÅ‚, doty­
kajÄ…c palcem jej policzka.
- Wiedziałam, że coś się zmieniło. To właśnie cisza
mnie obudziła. Gdzie... - Przerwała, nim wymówiła imię
Lucasa. - Gdzie sÄ… wszyscy?
- W salonie. Ale najpierw śniadanie. Ja jeszcze nie
jadłem, a ty z pewnością nie możesz już sobie pozwolić
na utratÄ™ wagi.
- Jak miło, że mi o tym przypomniałeś. - Skrzywiła
się żartobliwie. Nie przyszło jej to łatwo, ale skoro Steve
tak bardzo staraÅ‚ siÄ™ zachowywać normalnie, ona też po­
winna się postarać. - Proponuję w takim razie, żebyśmy
zjedli w kuchni.
Ciocia Tabby jak zwykle o tej porze wydawaÅ‚a polece­
nia Nancy. WidzÄ…c ich, wyciÄ…gnęła ramiona i wzięła Au­
tumn w swoje pachnące lawendą objęcia.
- Och kochanie, co za okropna tragedia. Nie wiem, co
o tym sądzić. Lucas powiedział, że ktoś zabił to biedac-
88 NORA ROBERTS
two, ale to przecież niemożliwe, prawda? - Odsunęła się
i spojrzaÅ‚a badawczo w twarz Autumn. - Nie spaÅ‚aÅ› do­
brze, kochanie. Nic dziwnego. Siadajcie i jedzcie. To naj­
lepsze, co można zrobić.
JeÅ›li trzeba, ciocia potrafi być bardzo konkretna, pomy­
ślała Autumn z podziwem. Patrzyła, jak krząta się po
kuchni, mrucząc coś do Nancy. Tutaj wszystko wydawało
siÄ™ takie proste i zwyczajne: skwierczenie bekonu i jajek,
zapach kawy. To rzeczywiście najlepsze, co mogli zrobić.
Jedzenie i rutynowe czynności przywracają porządek,
a wtedy znów można jasno myśleć.
Steve siedział naprzeciwko, pijąc kawę, podczas gdy
Autumn bez apetytu grzebaÅ‚a w talerzu. PrzerwaÅ‚a w koÅ„­
cu milczenie. Pytania, jakie zadawaÅ‚a, byÅ‚y banalne i nie­
istotne, Steve jednak chÄ™tnie podjÄ…Å‚ rozmowÄ™. UzmysÅ‚o­
wiła sobie, że w ten sposób oboje podtrzymują się na
duchu.
Okazało się, że bardzo dużo podróżuje. Wielokrotnie
przemierzał kraj, wykonując przeróżne zadania jako
przedstawiciel firmy swojego ojca. Majątek traktował
z nonszalancją właściwą ludziom, którym na niczym nie
zbywaÅ‚o, ale zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, że zawdziÄ™cza go ro­
dzinnemu przedsiębiorstwu. O ojcu wyrażał się z wielkim
szacunkiem i miłością.
- To czÅ‚owiek sukcesu, ale przy tym jest bardzo pro­
stoduszny. - Uśmiechnął się, wzruszając ramionami. -
Ma też bardzo surowe zasady.
- A co myśli o twojej karierze politycznej?
- Popiera mnie. Zawsze powtarzał:  Rób, co chcesz,
obyś to robił dobrze". - Znów się uśmiechnął. - A ponie-
BAKITNE WZGÓRZA 89
waż jestem w tym rzeczywiÅ›cie dobry, obaj bÄ™dziemy za­
dowoleni.
- Praca polityka chyba nie jest prosta. - Spojrzała na
niego wyczekujÄ…co.
- Nie, ale... - Pokręcił głową. - Nie zachęcaj mnie,
bo zaraz wygÅ‚oszÄ™ przemówienie. - SkoÅ„czyÅ‚ drugÄ… fili­
żankę kawy. - Będę miał ich wystarczająco dużo, kiedy
wrócę do Kalifornii i rozpocznę kampanię.
- WÅ‚aÅ›nie dotarÅ‚o do mnie, że wszyscy jesteÅ›cie z Ka­
lifornii: ty, Lucas, Julia i Jacques.
- Spicerowie również - wtrąciła ciocia Tabby. - Doktor
Spicer mówił mi, że przyjechali z Kalifornii. Taki ciepły,
słoneczny stan. No dobrze, muszę teraz iść na górę. Autumn,
przeniosłam cię do pokoju obok Lucasa. To okropne, co się
stało z twoimi rzeczami. Wezmę je do prania.
- PomogÄ™ ci, ciociu.
- Nie trzeba, kochanie. ZajmÄ… siÄ™ tym w pralni.
Uśmiechanie się do cioci było znacznie prostsze, niż
sądziła.
- Miałam na myśli sprzątanie w pokojach.
- Och... - Wyraznie zbita z tropu podniosła oczy. -
NaprawdÄ™ to doceniam, tylko... przy tobie wszystko mi
się pomiesza. - Ze skruszoną miną pogłaskała bratanicę
po policzku i pospiesznie wyszła z kuchni.
Nie pozostawało nic innego, jak dołączyć do reszty
w salonie.
Deszcz osłabł, lecz patrząc na mokrą szybę, Autumn
miała wrażenie, że siedzą tu jak za więziennymi kratami.
Rozpaczliwie brakowało jej słońca.
- Chyba już czas, żebyśmy porozmawiali - odezwała
90 NORA ROBERTS
się nagle Julia. - Inaczej doprowadzimy się do szaleństwa.
Steve zaraz wydepcze dziury w podłodze, Robert prawie
wyczerpał zapas drewna do kominka, a ty się przekręcisz
- spojrzała na Jacques'a - jeśli wypalisz jeszcze jednego
papierosa. - Wbrew temu, co mówiła, sama też zapaliła.
- JeÅ›li nie chcemy udawać, że Helen sama siÄ™ zasztyleto­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    GRD1056.Schield_Cat_Tylko_nie_milosc
    Christie Gordon A Summer Without Rain (pdf)
    Andy Collins Mowa ciala Co znacza nasze gesty
    Ahern, Jerry Krucjata2 Destrukcja
    Lois McMaster Bujold 03 Barrayar
    Pratchett_Terry_ _Blask_Fantastyczny
    D'Onaglia Frederick Powrót do śĹźródeśÂ‚
    Kindred of Arkadia 2 Fated to Be Family Alanea Alder
    L J Smith NightWorld 00 Black Dawn
    Ian Watson Converts
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulink19.keep.pl