[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zabezpieczające go przed awarią czy zniszczeniem.
Dopiero teraz zauważył tablicę wskazników, stanowiącą
81
część przedniej ściany. Na znajdującym się na niej ekranie widniał krótki, ale treściwy komunikat:
LYS 35 MINUT
Na jego oczach liczba  35" zmieniła się na  34". To była już użyteczna informacja, chociaż nie
znając szybkości, z jaką poruszała się maszyna, nie mógł sobie wyrobić pojęcia co^ do odległości
dzielącej go jeszcze od kresu podróży. Zciany tunelu stanowiły nieprzerwaną smugę szarości, a
jedynym wrażeniem ruchu była lekka wibracja, której nawet by nie zauważył, gdyby jej nie szukał.
Diaspar musiało już pozostać o mile za nim i mknęli teraz pewnie pod powierzchnią pustyni z jej
ruchomymi piaskowymi wydmami. Być może znajduje się już pod popękanymi wzgórzami, które
tak często obserwował z Wieży Loranne.
Wyobraznia Alvina pomknęła przodem do Lys. Co to za miasto? Pomimo starań potrafił sobie
tylko wyobrazić drugą, mniejszą wersję Diaspar. Ciekaw był, czy jeszcze istnieje, ale przecież
gdyby było inaczej, ta maszyna nie niosłaby go z taką prędkością w tamtym kierunku.
Wyczuł nagle wyrazną zmianę wibracji pod stopami. Pojazd zwalniał  nie było co do tego
żadnych wątpliwości. Czas musiał płynąć szybciej, niż myślał. Zdziwiony nieco, zerknął na
wyświetlacz.
LYS 23 MINUTY
Zaintrygowany i nieco przestraszony przycisnął twarz do szyby. Prędkość, z jaką pędzili,
rozmazywała ściany tunelu w szarą smugę, ale teraz od czasu do czasu dostrzegał na mgnienie oka
znaki, które znikały niemal tak szybko, jak się pojawiały, przy czym każdy kolejny znak zdawał się
pozostawać w polu widzenia nieco dłużej.
Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, ściany tunelu umknęły na boki. Maszyna, rozwijając wciąż wielką
prędkość, mijała wielką, pustą halę, daleko większą od sali ruchomych dróg.
Wyglądając z zachwytem przez przezroczystą burtę swego
82
pojazdu, Alvin dostrzegał pod sobą pajęczynę prętów prowadzących, prętów, które przecinały się
w wielu miejscach i krzyżowały, aby potem niknąć w labiryncie tuneli po obu stronach hali. Z
góry, ze sklepionej łukowato kopuły sufitu, spływała powódz jaskrawego niebieskiego światła. W
blasku tym odróżniał sylwetki wielkich maszyn. Zwiatło było tak jasne, że raziło oczy, i Alvin
domyślił się, że nie było to miejsce przeznaczone dla człowieka. W chwilę pózniej jego pojazd
minął w wielkim pędzie rząd cylindrów spoczywających w bezruchu nad swymi szynami
prowadzącymi. Były dużo większe od tego, w którym podróżował, i Alvin doszedł do wniosku, że
musiały służyć do transportu towarów. Wokół nich tłoczyły się niewiadomego przeznaczenia
wieloprzegubowe mechanizmy, wszystkie ciche i nieruchome.
Prawie tak szybko, jak się pojawiła, ogromna hala zniknęła za pędzącym pojazdem. Przejazd przez
nią odcisnął się w umyśle Alvina piętnem grozy; po raz pierwszy zrozumiał znaczenie wielkiej
pociemniałej mapy z podziemi Diaspar. Zwiat krył w sobie więcej dziwów, niż kiedykolwiek
odważył się marzyć.
Zerknął znowu na wyświetlacz. Wskazanie nie zmieniło się. Przejazd przez ogromną halę nie trwał
nawet minuty. Maszyna znów przyspieszyła; chociaż wrażenie ruchu było nikłe, ściany tunelu po
obu bokach umykały w tył z niewyobrażalną prędkością.
Wydawało mu się, że upłynął wiek, zanim znowu nastąpiła nieokreślona zmiana wibracji.
Wyświetlacz wskazywał teraz:
LYS l MINUTA
i ta minuta była najdłuższa w życiu Alvina. Maszyna zwalniała coraz bardziej, aż wreszcie
zatrzymała się.
Długi cylinder wysunął się bezgłośnie z tunelu i wpadł do sali, która mogłaby być blizniaczką tej
spod Diaspar. Alvin był w pierwszej chwili zbyt podniecony, aby skupić na czymś wzrok; drzwi
stały już dłuższy czas otworem, gdy zdał sobie sprawę, że może wysiąść z pojazdu.Opuszczając
83
spiesznie maszynę, po raz ostatni rzucił okiem na wyświetlacz. Widniejący na nim komunikat
uspokoił go:
DIASPAR 35 MINUT
Przystępując do poszukiwania drogi wyjścia z sali, Alvin natrafił na pierwsze oznaki świadczące o
tym, iż trafił do różnej od jego cywilizacji. Droga na powierzchnię wiodła tutaj niskim, szerokim
tunelem, wejście do której widniało w jednej ze ścian sali. W górę tunelu pięło się pasmo schodów.
Schody spotykało się w Diaspar niezwykle rzadko; tam gdzie występowała różnica poziomów,
architekci miasta wprowadzali rampy lub pochyłe korytarze. Przetrwało to z czasów, gdy
większość robotów poruszała się na kołach i schody stanowiły dla nich przeszkodę nie do
przebycia.
Pasmo schodów było bardzo krótkie i kończyło się przed drzwiami, które otworzyły się
automatycznie, gdy tylko Alvin się do nich zbliżył. Chłopiec wszedł do małej klatki, podobnej do
tej, która zwiozła go w podziemia pod Grobowcem Yarlana Zeya, i nie zdziwił się zbytnio, kiedy
po upływie kilku minut drzwi otworzyły się ponownie, a za nimi ukazał się sklepiony, pochyły
korytarz, wznoszący się ku widniejącej na jego końcu bramie. Nie czuł żadnego ruchu, wiedział
jednak, że musiał się wznieść kilkaset stóp, by tu dotrzeć. Pobiegł korytarzem w kierunku zalanego
słońcem otworu zapominając zupełnie o strachu.
Znalazł się na szczycie niewysokiego wzgórza i przez chwilę wydawało mu się, że jest nadal w
centralnym parku Diaspar. Ale jeśli nawet był to park, to nie sposób było objąć umysłem jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Arthur Young Voyages en France pendant les annĂŠes 1787, 1788, 1789
    Arthur Upfield 20 The Battling Prophet (pdf)
    1060. Way Margaret Zapisane w gwiazdach
    Conan Doyle Arthur Dolina strachu
    Isaac Asimov Gwiazdy jak pył Notatnik
    Norton Andre Gwiazdzista odyseja
    Doyle Arthur C. Swiat zaginiony
    Stephanie Bond byc_gwiazda
    PS36 Pan Samochodzik i Zaginione Miasto Olszakowski Tomasz
    Msza za miasto Arras Andrzej Szczypiorski
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • robertost.xlx.pl