[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i gderliwa, ale ogólnie bardzo przyzwoita. Ma szczupłą, chłopięcą sylwetkę i jasne
włosy, sięgające ramion. Być może nie jest brzydka, ale na pewno ma komplek-
sy z powodu szpetnych wyprysków, pokrywających jej twarz. A Valerie Taylor?
167
Młoda, zdrowa dziewucha ma w sobie taki ładunek seksu, że płeć przeciwna tra-
ci głowę, zarówno chłopcy, jak i dojrzali mężczyźni. I niech pan postawi się na
miejscu Acuma. Znajduje Valerie w swojej klasie i zaczyna się nią interesować.
Dziewczyna robi wrażenie uzdolnionej, lecz nie ma dobrych warunków do nauki.
Zaproponował jej korepetycje prywatne. Spróbujmy sobie wyobrazić, co dzieje
się dalej. Powiedzmy, że pani Acum zapisała się na wieczorny kurs szycia w tech-
nikum w Headington i ma zajęcia w środy. Wiem, panie Lewis, ale niech pan nie
przerywa. Szczegóły nie mają znaczenia. Na czym skończyłem? Aha. W środę po
południu Acum ma wolne i zaprasza Valerie do siebie. Ale pewnego marcowego
wieczora zajęcia na kursie zostały odwołane. Dajmy na to nauczyciel zachorował
na grypę. Pani Acum wcześniej, za kwadrans dziesiąta, wraca do domu i zastaje
ich w łóżku. Czuje się poniżona i chce zerwać związek. Ale tak, by nie zrujno-
wać kariery Acumowi. Być może także czuje się winna, nie bawi jej seks albo
nie może mieć dzieci. W każdym razie między nimi wszystko skończone. Nadal
mieszkają razem, jednak śpią w oddzielnych pokojach i rzadko odzywają się do
siebie. I choć bardzo się stara, po prostu nie może mu przebaczyć. Decydują się na
separację po zakończeniu roku szkolnego, a Acum wie, że będzie lepiej dla nich
obojga, jeśli znajdzie sobie inne mieszkanie. To, czy Phillipson znał prawdę, nie
ma wielkiego znaczenia. Być może Acum, wręczając rezygnację, nie powiedział
mu nic. Ale równie dobrze mógł coś powiedzieć, szczególnie kiedy usłyszał, że
Valerie spodziewa się dziecka i prawdopodobnie on jest ojcem. Starają się jakoś
temu zaradzić. Valerie, Acum, Phillipson i pani Taylor — co do George’a nie mam
wątpliwości. Załatwiają klinikę w Londynie, wynajmują domek w północnej Wa-
lii, dokąd Valerie przybywa natychmiast po zabiegu, a Acum po zakończeniu ro-
ku szkolnego. Valerie udaje wzorową żonkę: sprząta, gotuje, ozdabia mieszkanie
kwiatami i do dzisiaj tu jest. Gdzie podziała się prawdziwa pani Acum, nie wiem.
Jeśli mam zgadywać, być może mieszka z matką w jakimś małym miasteczku
w okolicach Exeter.
Przez kilka minut Lewis siedział w całkowitym milczeniu, a następnie wy-
jął ze schowka na rękawiczki żółtą szmatę i przetarł zaparowane szyby. Rekon-
strukcja wydarzeń, jaką przedstawił Morse, wydawała się całkiem prawdopodob-
na i słuchając jej, sierżant kilka razy odruchowo kiwnął głową. Morse ponownie
spojrzał na zegarek.
— Idziemy, panie Lewis — powiedział.- Wystarczająco długo czekaliśmy.
Boczna brama była zamknięta, więc Lewis niezdarnie wdrapał się na nią
i przeskoczył na drugą stronę. Lufcik kuchennego okna był uchylony. Wspiął się
po rynnie, przełożył rękę przez wąską szparę i otworzył okno. Wszedł do środka,
zeskoczył na zlew, a stamtąd na podłogę i ciężko oddychając, podszedł do drzwi,
by wpuścić inspektora. W całym domu panowała dziwna cisza.
— Nie ma nikogo, sir. Co robimy?
168
— Rozejrzyjmy się trochę — powiedział Morse. — Zostanę tutaj, a pan niech
skoczy na górę.
Schody skrzypiały głośno pod stopami Lewisa, a Morse stał z mocno biją-
cym sercem i patrzył na niego. Na górze znajdowały się dwie sypialnie, jedna
po prawej stronie, druga naprzeciwko schodów. Lewis otworzył drzwi po prawej
stronie. W pokoju panował bałagan. Przy ścianie stało pojedyncze, nie pościelone
łóżko. Na nim i na podłodze leżały różnego rodzaju przedmioty, które nie znala-
zły stałego miejsca w domu Acuma: kilka pękniętych gąsiorów domowego wina,
z których ulatniały się pęcherzyki dwutlenku węgla, odkurzacz z futerałem i kil-
koma rurkami, zakurzone abażury, stare szyny do wieszania zasłon, nadgryziona
przez mole głowa jelenia i wiele innych rzeczy.
Lewis opuścił pokój i postanowił zbadać drugą sypialnię. Pchnął lekko drzwi
i dostrzegł na łóżku coś jaskrawo szkarłatnego, co przypominało kolor świeżej
krwi. Otworzył drzwi na oścież i wszedł. Na śnieżnobiałym kocu, z ramionami
złożonymi starannie na korpusie, ciasno przewiązana paskiem, leżała aksamitna
suknia wieczorowa.
Rozdział 36
Nikomu nie starcza do działania tylko jeden motyw.
(S.T. Coleridge, „Bibliographia Literaria”)
Usiedli w małej kuchni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Colin Kapp Broń Chaosu
    Footfall
    Diana Wynne Jones śÂšwiaty Chrestomanciego II TydzieśÂ„ Czarów (5)
    Dalton Tymber Acquainted With the Night
    Jack L. Chalker Watcher at the Well 01 Echoes of the Well of Souls
    Gold Kristi Namić™tny szejk
    Brian Daley Coramonde 01 The Doomfarers of Coramonde (v4.2)
    Anthony, Piers Xanth 20 Yon Ill Wind
    Diwow_Oleg_ _Najlepsza_zaloga_Slonecznego_Tom_1
    104. Barton Beverly Powrót miśÂ‚ośÂ›ci
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • robertost.xlx.pl