[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przemianie, że już jest odmieniona, że Wzorzec rysuje się w niej i że jest blisko
końca tego zapisu. Krzyknąłem niemal, gdy wydało mi się, że staje. . . ale zadrżała
tylko i ruszyła dalej. Otarłem rękawem czoło, kiedy dotarła do Końcowej Zasłony.
68
Cokolwiek się stanie, wykazała prawdę swych podejrzeń. Tylko dziecię Amberu
mogło przeżyć to, co ona.
Nie wiem, jak długo trwało przebicie Końcowej Zasłony. Wysiłek istniał poza
czasem i mnie również objął ten nieskończony moment. Była teraz płonącym stu-
dium powolnego ruchu, a otaczająca ją aura rozświetlała całą komorę niby ogrom-
na niebieska świeca. I wreszcie przedarła się, i weszła na ostatni, krótki łuk, ostat-
nie trzy kroki, które są chyba najtrudniejsze na całym Wzorcu. Jakieś psychiczne
napięcie powierzchniowe łączy się z fizyczną inercją, którą trzeba pokonać tuż
przed punktem wyjścia.
I znowu myślałem, że się zatrzymała, ale to był jedynie pozór. Zdawało mi się,
że oglądam kogoś w tai chi, w bolesnej powolności tria kroków. Ale wykonała je
i ruszyła znowu. Jeśli ostatni krok jej nie zabije, zwycięży.
Wtedy możemy porozmawiać. . .
Ten końcowy moment trwał i trwał. . . aż w końcu zobaczyłem, jak jej stopa
przesuwa się i opuszcza Wzorzec. Po chwili druga poszła śladem pierwszej i Coral
zdyszana stanęła pośrodku.
 Gratuluję!  krzyknąłem.
Pomachała mi niepewnie prawą ręką, lewą osłaniając oczy. Stała tak prawie
minutę, a ktoś, kto przeszedł już Wzorzec, rozumie to uczucie. Nie odzywałem
się już. Pozwoliłem jej wolno dochodzić do siebie, dałem jej ciszę, w której mo-
gła cieszyć się swym tryumfem. Wzorzec jakby rozbłysnął nagle mocniej, co czę-
sto czyni zaraz po czyimś przejściu. Nadał grocie baśniowy wygląd, pogrążył ją
w błękitnej jasności i cieniach, zmienił w zwierciadło małą, nieruchomą kałużę
w kącie, gdzie pływały ślepe ryby. Próbowałem przewidzieć, jakie znaczenie bę-
dzie miał ten fakt dla Coral, dla Amberu. . .
Wyprostowała się nagle.
 Będę żyła  oznajmiła.
 To dobrze  odparłem.  Wiesz, że masz teraz wybór.
 O czym mówisz?
 Zajęłaś pozycję, która pozwala ci rozkazywać, by Wzorzec przetranspor-
tował cię, gdziekolwiek zechcesz  wyjaśniłem.  Możesz więc przenieść się
tutaj albo zaoszczędzić sobie drugi i znalezć się w swoim apartamencie. Chociaż
twoje towarzystwo sprawia mi dużo radości, proponuję to drugie rozwiązanie. Je-
steś bardzo zmęczona. Mogłabyś wziąć długą, ciepłą kąpiel i spokojnie przebrać
się do kolacji. Spotkamy się w jadalni. Zgoda?
Dostrzegłem jej uśmiech, gdy pokręciła głową.
 Nie zmarnuję takiej okazji  oświadczyła.
 Posłuchaj: znam to uczucie. Ale powinnaś je opanować. Przeskok w jakieś
niesamowite miejsce może być niebezpieczny, a powrót trudny, zwłaszcza że nie
masz żadnej praktyki w chodzeniu przez Cień.
69
 Polega na woli i oczekiwaniu, prawda?  spytała.  Idąc trzeba tak jakby
nakładać obrazy na realne otoczenie. Zgadza się?
 To nie takie proste  odpowiedziałem.  Musisz się nauczyć, jak wyko-
rzystywać pewne cechy terenu jako punkty wyjścia. Normalnie w pierwszą podróż
wyrusza się w towarzystwie kogoś doświadczonego. . .
 W porządku. Rozumiem, o co chodzi.
 To za mało. Istnieje sprzężenie zwrotne. W pewien sposób wyczuwasz,
kiedy zaczyna działać. Tego nie można się nauczyć. To trzeba przeżyć. . . póki nie
jesteś pewna, powinnaś mieć jakiegoś przewodnika.
 Wydaje mi się, że metoda prób i błędów wystarczy.
 Może. Ale powiedzmy, że zagrozi ci niebezpieczeństwo? To fatalny mo-
ment, by zacząć naukę. Rozprasza i. . .
 Zgoda. Rozumiem twoje zastrzeżenia. Na szczęście nie planuję niczego, co
postawiłoby mnie w takiej sytuacji.
 A co planujesz?
Zatoczyła krąg ramieniem.
 Od kiedy dowiedziałam się o Wzorcu, marzyłam, że wypróbuję coś, jeśli
dotrę aż tutaj.
 Co takiego?
 Zamierzam poprosić go, by odesłał mnie tam, gdzie powinnam się znalezć.
 Nie rozumiem.
 Chcę pozostawić wybór Wzorcowi.
Potrząsnąłem głową.
 To nie tak  powiedziałem.  Musisz wydać rozkaz, by cię przerzucił
 Skąd o tym wiesz?
 Po prostu tak jest.
 Czy próbowałeś kiedyś tego, o czym mówię?
 Nie. Nic by się nie stało.
 Czy próbował tego ktokolwiek, kogo znasz?
 To strata czasu. Posłuchaj, mówisz tak, jakby Wzorzec był w jakiś sposób
świadomy, zdolny do podjęcia własnej decyzji i jej wykonania.
 Tak  odparła.  I musi dobrze mnie znać po tym wszystkim, co na nim
przeżyłam. Dlatego chcę poprosić go o radę i. . .
 Czekaj!  przerwałem.
 Tak?
 Gdyby coś się stało, choć to mało prawdopodobne, to jak zamierzasz wró-
cić?
 Chyba pieszo. Więc przyznajesz, że coś może się zdarzyć?
 Tak  zgodziłem się.  Możliwe, że podświadomie pragniesz odwiedzić
jakieś miejsce, Wzorzec odczyta życzenie i wykona tak, jakbyś wydała mu rozkaz.
To nie wykaże, że jest świadomy. . . jedynie czuły. Gdybym to ja stał na twoim
70
miejscu, nie podejmowałbym takiego ryzyka. Przypuśćmy, że miałbym skłonno-
ści samobójcze, o których nic bym nie wiedział? Albo. . .
 Przekonujący jesteś  stwierdziła.  Naprawdę.
 Doradzam ci tylko ostrożność. Przed tobą całe życie. Głupio byłoby. . .
 Wystarczy!  przerwała mi.  Podjęłam decyzję i już jej nie zmienię.
Mam przeczucie, że jest właściwa. Do zobaczenia, Merlinie.
 Zaczekaj!  krzyknąłem znowu.  Zgoda. Jeśli się upierasz, trudno. Ale
pozwól, że najpierw coś ci podaruję.
 Co!
 Metodę, by szybko opuścić niebezpieczne miejsce. Trzymaj.
Wyjąłem talię i odnalazłem swój Atut. Odpiąłem od pasa sztylet razem z po-
chwą, owinąłem kartę wokół rękojeści i przywiązałem chusteczką.
 Wiesz, jak używać Atutu?
 Trzeba patrzeć i myśleć o danej osobie, aż nastąpi kontakt.
 Wystarczy. To mój Atut. Wezwij mnie, gdy zechcesz wrócić do domu.
Sprowadzę cię. Rzuciłem od dołu ponad Wzorcem. Złapała bez trudu i zawiesiła
sztylet na pasku, obok własnego.
 Dziękuję.  Wyprostowała się.  Myślę, że spróbuję teraz.
 Gdyby naprawdę coś się stało, nie zostawaj za długo. Dobrze?
 Dobrze  obiecała i zamknęła oczy.
I w mgnieniu oka zniknęła. O rany! Podszedłem do brzegu Wzorca i wycią-
gnąłem rękę ponad nim. Czułem wirujące tam prądy mocy.
 Lepiej, żebyś wiedział, co robisz  powiedziałem.  Chcę ją mieć z po-
wrotem.
Iskra strzeliła w górę i połaskotała mnie w rękę.
 Chcesz powiedzieć, że naprawdę jesteś świadomy?
Wszystko wokół zawirowało. Zawrót głowy minął prawie od razu i pierwszą
rzeczą, jaką zobaczyłem, była latarnia przy mojej prawej nodze. Rozejrzałem się:
stałem po przeciwnej stronie Wzorca, tuż obok drzwi.
 Znalazłem się w zasięgu twojego pola i jestem już dostrojony  stwierdzi-
łem.  To tylko moje podświadome życzenie powrotu.
Zabrałem latarnię, zamknąłem za sobą drzwi i powiesiłem klucz na haku. Cią-
gle nie ufałem Wzorcowi. Jeśli naprawdę chciał pomóc, mógł mnie odesłać wprost
do moich pokoi i zaoszczędzić mi tych wszystkich schodów.
Szybkim krokiem maszerowałem przez tunel. Z całą pewnością była to naj-
ciekawsza pierwsza randka w moim życiu.
Rozdział 6
Kiedy minąłem hol i ruszyłem w stronę korytarza na tyłach, który prowadził
do dowolnych schodów, z bocznego przejścia wynurzył się facet w czarnej skórze,
ozdobionej kawałkami zardzewiałych i błyszczących łańcuchów. Przyjrzał mi się
z uwagą. Włosy miał ścięte na Irokeza, a w lewym uchu kilka srebrnych pierścieni,
przypominających jakieś urządzenie elektryczne.
 Merlin!  zawołał.  Co u ciebie?
 Chwilowo w porządku  odparłem, podchodząc bliżej. Próbowałem jakoś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Pokrewne

    Start
    Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 08 Księżniczka w rozpaczy
    08 Zlota Dynastia Gold Kristi Kodeks zakochanych
    Crews, Caitlin Der Corretti Clan 08 Brandung der Begierde
    Lois McMaster Bujold 08 The Borders Of Infinity
    Amber Carlton Trinity Magic (pdf)
    Amber Kell [H
    Sandemo Margit Tajemnica czarnych rycerzy 01 Znak
    Colin Kapp Broń Chaosu
    'Kjwalll'kje'k'koothailll'kje'k Roger Zelazny
    Zelazny, Roger A Night in the Lonesome October
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • robertost.xlx.pl