[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-I jeszcze te bzdurne opowieści o moich migrenach i jej sama
rytańskim poświęceniu... przecież dobrze mnie znasz i wiesz,
że nigdy mnie nie boli głowa.
- Ale ona powiedziała...
- Po prostu przekupiła portiera - wyjaśnił Simon. - Właśnie
wróciłem z Austin, czułem się straszliwie samotny, wypiłem
więc o jednego drinka za dużo. Wtedy w progu stanęła Jill
i oznajmiła, że przyszła, by ulżyć memu złemu losowi. A ja po
UKOCHANY
prostu przepędziłem ją. Po tym wszystkim, co zrobiła, zasłużyła
na niezłe baty.
Tira patrzyła na niego niepewnym wzrokiem.
- Nie wierzysz mi, prawda? - spytał Simon z rezygnacją
w głosie. - To moja wina, że mi nie ufasz. Popełniłem masę
błędów. Zresztą tak było przez całe życie. Ukrywałem się przed
ludźmi, nigdy nie potrafiłem być otwarty na innych. Nawet
z Melią było podobnie. Na swój sposób chyba ją kochałem, ale
zawsze utrzymywałem dystans. Nawet w łóżku.
- Nie rozumiem...
- Zawsze starałem się nie wypaść z roli faceta, który nad
wszystkim ma kontrolę - odparł, bawiąc się włosami Tiry. - Na
tomiast przy tobie zapomniałem o bożym świecie. To dlatego
zadałem ci ból. Po raz pierwszy w życiu czegoś tak bardzo
pragnąłem, że zupełnie się zatraciłem. Nie zdawałaś sobie z tego
sprawy, prawda? - dodał, uśmiechając się.
- Nie. Nie wiedziałam zbyt wiele o... o tym...
- Wreszcie to zauważyłem. Ale teraz musimy jak najszyb
ciej wziąć ślub - powiedział stanowczo i pocałował jej usta.
- Chcę, żeby nasze dziecko przyszło na świat pod nazwiskiem
ojca.
- Simon...
Przygarnął ją do siebie. Czuła, jak jego ciało drży, widziała,
jak cierpi i jak bardzo jej pragnie.
- Tak - szepnął, jakby czytał w jej myślach. - Przez tyle lat
to ukrywałem.
- Przez tyle lat? - powtórzyła z niedowierzaniem.
- Od pierwszej chwili, kiedy cię ujrzałem. Bardzo mi się
podobałaś. Byłaś najpiękniejszą dziewczyną, jaką w życiu wi
działem - mówił, głaszcząc końcami palców wypukłości pod
137
UKOCHANY
jej bluzą. - Byłem jednak żonaty i myślałem, że to tylko chwi
lowe pożądanie. Nie chciałem prowadzić podwójnego życia,
więc...
- Sądziłeś, że jestem łatwa?
- Nie, tylko doświadczona - wyjaśnił, zawstydzony. - Za
aranżowałem historię z Johnem, żeby przestać myśleć o tobie.
Nie wiedziałem, że to się tak skończy... Nigdy nie uciekałem
przed problemami, ale przed tobą uciekałem przez całe lata.
I nigdy nie przestałem ciebie pragnąć.
Tira zadrżała. Jeszcze nigdy Simon nie rozmawiał z nią
w ten sposób.
- Zawsze starałem się być silny - mówił dalej. - Odporny
na ciosy, jakie niesie z sobą życie.
Kiwnęła głową. Rozumiała go bardzo dobrze, postępowała
bowiem tak samo.
- Charles od dawna jest moim przyjacielem i wiedział, że
cię kocham. Natomiast on był równie nieszczęśliwie zakochany
w Nessie, więc by ukryć nasze tajemnice, udawaliśmy, że jesteś
my parą. Najwidoczniej potrafiliśmy wszystkich zmylić.
- Kiedy znaleźliśmy się w łóżku, nie wiedziałem, że jesteś
dziewicą. Wierzysz mi?
Tira skinęła głową.
- Nawet kiedy pierwszy raz krzyknęłaś, nie domyśliłem się,
że to z bólu. Nigdy nie zapomnę tego momentu, kiedy zrozu
miałem, co ci zrobiłem i jak się myliłem wobec ciebie. Jak się
teraz czujesz? - spytał niepewnie. - Wszystko w porządku?
- Tak.
Objęła go i przytuliła, a potem odsunęła się i ujęła jego dłoń.
- Chodź - powiedziała. - Musimy to wszystko naprawić.
Poprowadziła go do sypialni. Czuła radość i podniecenie,
138
UKOCHANY
139
ale na dnie jej duszy czaił się również strach. Pamiętała roz
kosz, jaką czuła poprzednim razem, ale nie potrafiła zapomnieć
o bólu.
- Nie bój się- powiedział Simon. - Już zawsze będę uważał
- dodał, jakby czytał w jej myślach.
- Nie będzie bolało?
- Nie, przysięgam.
Pozwoliła mu się rozebrać, trochę jeszcze zawstydzona swoją
nagością. A potem spróbowała zrobić to samo z nim.
- To dla mnie coś nowego - szepnął Simon z dziwnym bły
skiem w oku. - Przez tyle lat musiałem rozbierać się sam.
- I przez ten czas nie pragnąłeś żadnej kobiety?
- Tylko ciebie.
- Nigdy nie dałeś mi najmniejszego znaku...
- Wiesz, dlaczego tak było. Powinienem długo za to poku
tować.
- Nie mów tak - szepnęła Tira i dotknęła palcami jego na
giej piersi, a potem przytuliła policzek. - Tęskniłam za tobą
- dodała.
- Ja też. Bardzo!
Pochylił się i zaczął ją delikatnie całować, a Tira po kolei
zdejmowała z niego pozostałe części ubrania. Dopiero kiedy
sięgnęła do pasków protezy, Simon lekko się obruszył.
- Przecież i tak czasami będziesz musiał ją zdejmować - nie
ustępowała. - Spróbujmy, jak nam wyjdzie bez niej.
- Dobrze - odparł po chwili namysłu.
Pozwolił jej zdjąć sobie protezę, chociaż miał dość niepewną
minę. Wydał jej się nagle bezbronny i delikatny.
Potem Tira opadła na łóżko i czekała.
Było zupełnie inaczej niż za pierwszym razem. Simon
UKOCHANY
przez cały czas był niezwykle delikatny, nawet gdy ostatecz
nie się połączyli. Bała się tego zbliżenia, oczekiwała bólu,
ale nic podobnego nie nastąpiło - może jedynie było trochę
nieprzyjemnie na samym początku, ale trwało to tylko krótką
chwilę.
Poruszali się powoli, leniwym rytmem, patrząc sobie nawza
jem w oczy. Nagle Tira westchnęła i zaczęła napierać biodrami,
ponaglona pierwszym spazmem, jaki poczuła w głębi ciała, ale
Simon potrząsnął głową.
- Dlaczego? - spytała zdziwiona.
- Bo nie chcę, żeby to stało się za szybko - odparł zduszo
nym głosem. - Niech trwa jak najdłużej... Chcę dotykać cię...
pieścić... Pragnę, żebyś mnie czuła.
A ona czuła go każdym skrawkiem ciała, każdą komórką.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]