[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sylwetkach z przykrywką na czubku. Jadąc, podziwiała krajobrazy. Obok niej Lise
słuchała muzyki. Z tyłu drzemała ciotka Aude i blizniaki. Zwolniła i usunęła się na
pobocze, aby przepuścić białą furgonetkę, zmierzającą w stronę pastwisk, którą
poznała po wgniecionym przednim lewym błotniku. Padające ukośnie promienie słońca
nie pozwoliły jej dojrzeć twarzy kierowcy. Dostrzegła tylko kapelusz i okulary
przeciwsłoneczne.
Kiedy tata wyjeżdża? zapytała napastliwie Lise.
Agnès, zagubiona w myÅ›lach, poderwaÅ‚a siÄ™ nagle.
Nie wiem. Porozmawiamy o tym wieczorem odparła.
On wyjeżdża, a my nie, tak? To bez sensu! Kompletnie bez sensu!
Lise, uspokój się.
Lise zaÅ‚ożyÅ‚a z powrotem sÅ‚uchawki i zamknęła oczy. Agnès uznaÅ‚a, że bezpiecznej
będzie nie nalegać.
ZapadÅ‚a noc. Régis siedziaÅ‚ w swojej chacie w Distroit i gÅ‚askaÅ‚ psa po gÅ‚owie.
Rozmyślał o zebraniu, w którym brał dzisiaj udział. Byli na nim obecni wszyscy
pasterze z okolicy, ale to, co próbowali zrobić, nie podobało się mu ani trochę. Nie
podzielaÅ‚ ich opinii. Nagle Pilou szczeknÄ…Å‚ i sierść mu siÄ™ zjeżyÅ‚a. Régis wstaÅ‚ z łóżka,
na którym siedział i wyszedł. Zaledwie zrobił kilka kroków, gdy nagle poczuł silne
uderzenie w kark i padł bez czucia. Napastnik wszedł do szałasu i zabrał pasterzowi
plecak&
===OAAy Cm5ebAg8XT5caw1sCD0KPQg6DDVUNQE1BDEAOV8=
4
No i co? Jak on się czuje? zapytała ciotka Aude, wybiegając siostrzenicy na
spotkanie.
Jego stan jest stabilny. Nadal jest w śpiączce.
Agnès usiadÅ‚a na krzeÅ›le z zamyÅ›lonÄ… minÄ…. WÅ‚aÅ›nie wróciÅ‚a ze szpitala w Gap,
gdzie odwiedziła swojego kuzyna, który dwa dni wcześniej trafił na oddział
reanimacyjny po tym, jak strażnik leśny znalazł go na wpół żywego u podnóża
wodospadu. Régis spadÅ‚ z wysokoÅ›ci ponad pięćdziesiÄ™ciu metrów.
Nie martw siÄ™, nasz Régis jest w dobrych rÄ™kach pocieszyÅ‚a jÄ… ciotka Aude.
A poza tym jest silny, wyzdrowieje.
Mam nadziejÄ™. A jednak&
A jednak co?
Sama nie wiem, coÅ› mi tu nie gra.
Im bardziej Agnès myÅ›laÅ‚a o tym, co wszyscy zgodnie uważali za wypadek, tym
bardziej nie zgadzaÅ‚ jej siÄ™ pewien szczegół. Régis doskonale znaÅ‚ góry. Dlaczego
spadł? I gdzie był Pilou, jego wierny towarzysz? Nikt go nie widział.
Coś tu nie pasuje. Mówię ci, że coś jest nie tak.
Och, Nanou, chyba czytasz za dużo książek. To nie jest saga rodzinna, gdzie za
serią morderstw kryje się niewyjaśniony sekret. Jesteśmy w Chameyer-les-Alpes,
uroczej, maÅ‚ej wiosce, gdzie nigdy nic siÄ™ nie dzieje. Régis pewnie poÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ na
kamieniu, to wszystko. Powinniśmy się cieszyć, że po takim upadku jeszcze żyje. Zaś
co do Pilou jestem pewna, że pojawi się lada dzień.
Agnès nie byÅ‚a przekonana. ZastanawiaÅ‚a siÄ™, jak ugryzć ten problem. Kim byÅ‚
kierowca furgonetki? Nawet nie pomyślała, żeby zanotować numer rejestracyjny. Inna
sprawa zaprzątała jej głowę. Pod koniec tygodnia mieli przyjechać jej rodzice.
Obawiała się reakcji ojca, bała się, że spojrzy nieprzychylnym okiem na plany córki.
Wychował ją po to, żeby błyszczała w towarzystwie, a nie, żeby zaszywała się w
odludnej wsi. Agnès wiedziaÅ‚a, że ojciec obciąży winÄ… Floriana; nigdy go nie
akceptował, zaledwie z trudem tolerował.
W którym pokoju ulokujemy mamę i tatę? zapytała zmartwiona.
Na drugim piętrze, tamte pokoje są mniej zaniedbane.
A te na pierwszym?
Ach, na pierwszym&
Ciotka Aude wypowiedziała te słowa z nutką nostalgii. W czasach, gdy hotel miał
komplet gości przez okrągły rok, pięć pokoi na pierwszym piętrze cieszyło się
największym powodzeniem. Były przestronne, wygodne i oferowały luksus w postaci
oddzielnej łazienki. Dziś wszystkie były już nieczynne i brakowało pieniędzy na ich
remont.
Chodzmy je zobaczyć.
Teraz?
Tak, teraz.
Agnès podążyÅ‚a za ciotkÄ…. DÅ‚ugi klucz przekrÄ™ciÅ‚ siÄ™ w zamku w drzwiach pokoju
numer 12. Agnès z podziwem spojrzaÅ‚a na rozmiary pomieszczenia. PodeszÅ‚a do okna
obszernego pokoju i otworzyła okiennice. Okno wychodziło na główną drogę, na
wprost pralni widocznej po przeciwnej stronie podwórka.
Umieścimy ich tutaj!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]